Dzisiejszy świat jest jak koktajl przygotowany przez pijanego Boga. A żeby wyłowić coś z tej dzikiej mieszaniny, potrzebny jest poeta, który widzi przez ściany, widzi przez słowa, wchodzi pod podszewkę rzeczywistości i tropi niezbadane. Marcin Wróblewski odpalił “Zimne ognie” w ciemności i wreszcie można ogrzać się przy jego nieoczywistych wersach. W których mieszają się religijne i fantasmagoryczne obrazy z czasem twardą, a czasem bardzo wrażliwą dykcją. Iskry znaczeń odlepiają się od tych wierszy, a nam pozostaje tylko patrzenie w swoje słabo oświetlone twarze. Coś się wyłoni z tej lektury – tylko musisz spróbować rozproszyć mrok, przerzucając kartki uważniej niż zwykle. Duszności Świadomie i bez pośpiechuRead More →

„Nikt” to całkiem pokaźnych rozmiarów książka, co w przypadku poezji spotyka się coraz rzadziej. Czterdzieści sześć wierszy pomieszczonych w trzech rozdziałach porządkuje liryczną wypowiedź. Jakkolwiek, gdyby należało znaleźć jedno słowo, które niczym klucz otwierałoby wieko tego zbioru, bez wątpienia byłoby to słowo: „przemijanie”. To jedno z fundamentalnych zagadnień literatury, sztuki i refleksji ludzkiej. Czy można jeszcze coś powiedzieć o przemijaniu, tak aby nie narazić się na zarzut wtórności? W naszej kulturze są zagadnienia, które nigdy nie zostaną wyeksploatowane do końca. Pytanie, czy można powiedzieć coś jeszcze, jest źle postawione. Należy zapytać, czy można znaleźć nowy sposób wypowiedzi w temacie przemijania. Poczucie własnej skończoności na tleRead More →

W ostatnim zbiorze wierszy Piotr Kominek poszukiwał “Drogi do domu“. Gdy już dotarł do upragnionego celu, dopadł go poetycki szmer w sercu. Bo coś tam jest, coś istnieje “Po drugiej stronie” i warto wybrać się na ten emocjonalny rekonesans, aby przyszpilić to, co najważniejsze. Autor w swoich miłosnych, a często religijnych utworach przedstawia wersy delikatne niczym gałązka wystawiona na ciężką zimę. Czy czułość wytrzyma tę próbę i odrodzi się wiosną? Poprzez ciemność gdy kończy się dzieńnoc przykrywa błękit niebaswoją ciemnością przychodziszpoprzez ciemność dostrzegasz moje łzyi mówisz że będziedobrze jest taka bliskośćmiędzy cierpieniemi szczęściem tak trudno zrozumiećkrzyż miłoścido którego się dorasta wiem tylko jednodo ciebie idzieRead More →

PROLOG Na ulicy Świętojańskiej w Bydgoszczyniegrzeczni chłopcy są jak świadkowiebrodząc w rzece czasu w mieście które trwa Oikos to takie miejsce gdzie robaczkiświętojańskie rozpraszają mrok a dyszlewozów drabiniastych porosła trawa Zielone niebo lub drzewo na podwórkuposadzone a my nie chcemy uciekać stądotoczeni katedrą najprostszą najdroższą U kresu lata w oazie wonnego powiewui spokojnego oddechu otuleni mgłą sennągdzie białe jest białe na Placu Wolności Gdzie kamienie dumnie podnoszą głowyponad kruszejący asfalt a kobietyz wierzbowych witek wyplatają kosze pamięci MÓJ TATA NAPRAWIA RADIA (A.D. 1979) Robię na drutach swetry dla nas, wełna jest na wagę złota, dostałam ją od górali jako zapłatę za pracę w wakacje przyRead More →

Poezja Pani Alicji Sierakowskiej jest jakby malowana akwarelą – delikatna w formie i dojmującą treścią. Autorka pokazuje nam świat doznań, emocji nasycony piękną metaforą, czymś ulotnym i zarazem bardzo osobistym. Te wiersze nic nie narzucają, pozostawiają czytelnikowi obszar, który prowadzi do obrazów, które sami malujemy własną wyobraźnią i pięknie tę wyobraźnię słowem malują. Polecam te obrazy słowem malowane. Sławomir Kuligowski *** Siekierą rozbijać kamienieCałkowicie niepotrzebnieZnad chmur wyciągać ręceŁapać Boga za stopyZakasać rękawy na życieNieudolnie stawać się sobą Albo iść naprzódŁaskawie przed siebieStanąć i nie uciekaćNie uciekaćPrzed własnym cieniem Alicja Sierakowska – urodzona w 1999 roku. Absolwentka III Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Opolu. ObecnieRead More →

Poeta, miasto, myśli, pory roku, przechodnie odbijający się od siebie jak kule bilardowe. Znamy te uliczne, postbrulionowskie opowieści. mikojał ryśkiewicz nie chce jednak rozgościć się na wygodnej pufie, tylko bada językowe trakcje, które biegną od Warszawy do Kielc, i od jednej paczki neuronów do następnej. Coś tu się skrzy, coś się zrywa, ale bystre głowy odkodują wreszcie, “dokąd prowadzą urwane chodniki”. Prowadzą do… śnieg padał śnieg —a w płatkach śnieguchcieliśmy nasze życie zamrozićzapisaćunieśmiertelnić pojedynczą chwilęjak gdyby świat nasz zastanymiał być światem wiecznym i każdą zmianę każdy wstrząs i chwiejnośćwidzieć chcieliśmy tak jak przedstawieniespektaklbyć może uliczne dekoracjei sposób światana podtrzymywanie rozmowy ludzie umierali alenie umierali naprawdęjedynieRead More →

Agnieszka Płonka niczym w “Niebie nad Berlinem” zaprasza do swoich wersów anioły. Na tym się jednak nie kończy, bo zaprosiny na ten kolorowy i zadziwiający spektakl otrzymują także reprezentanci zła. I zaczyna się liryczny pojedynek, w którym filozoficzne rozważania i ciężkie strofy zderzają się chwilami rubaszności i puszczania oka do czytelnika. Jakie będą skutki tej batalii? Tego dowiedzą się już ci, którzy odkryją tajemnicę, zaklęta na kartach “Bitew Anielskich”. Lunapark Dostałam bilet do lunaparkuO, jak będzie wesołoBędziemy się bawić i jeść watę cukrową Trochę było drogoMama wydała kilka tysięcyMusieli sprawdzić moje DNAŻebym miała zdrowe nerkiNo bo waty się nie da jeść jeśli są chore AleRead More →

Wioletta Jaworska pisze o “Lepidopterze“, czyli poetyckim debiucie Anny Paszkiewicz w następujący sposób: Książka poetycka Anny Paszkiewicz dzieli się na trzy części: larwa – korzenie; poczwarka bunt; imago – owoc. Ów podział pokazuje proces dojrzewania, przepracowania czegoś, zatem w moim odbiorze szczególnie pierwsza część staje się bezgłośnym wołaniem, niemym krzykiem. A kolejne rozdziały zawierają ujarzmienie, zrozumienie i pogodzenie, z czasem nawet akceptację, ponieważ doświadczenie daje siłę.  Zapraszamy do przeczytania całego tekstu -> https://pisarze.pl/2022/11/29/wioletta-jaworska-debiut-anny-paszkiewicz/Read More →