Oryginalność Wielkiego Wybuchu na tle polskiej prozy współczesnej polega na tym, że Krzysztof Czaja silnie połączył światopoglądowe i naukowe problemy, które nurtują dzisiejszych inteligentów, z wątkami obyczajowymi. Realistyczna powieść oddaje w formie dynamicznych dialogów aktualne i stosunkowo typowe dyskusje filozoficzne. Walorem Wielkiego Wybuchu jest efekt, który pamiętamy z najsłynniejszych filmów Krzysztofa Zanussiego: Iluminacja i Struktura kryształu pozwalają ulokować zagadnienia metafizyczne i naukowe w kontekście codziennego doświadczenia egzystencjalnego współczesnego człowieka. Wyjątkowe miejsce, które zajmie Wielki Wybuch w historii literatury, polega na przedstawieniu nowej umysłowości ludzi uformowanych w drugiej połowie XX wieku i na początku XXI przez swoisty kult nauk przyrodniczych. Fizyka, biologia, astronomia miały nam wszechstronnieRead More →

Drobne ślady na śniegu, odkształcenia w mokrej glebie, drobiny słów rozproszone po drodze. Czasem z kilku mgnień i iskier świadomości, które znikają szybciej, niż się pojawiają, tworzymy całe opowieści i przepastny świat. “Ślady istnień” Anny Plaskowskiej to intuicyjne wytyczne, minimalistyczne drogowskazy, które po przyjęciu do serca mogą urosnąć niby napełnione wodorem sterowce i zabrać nas do całkiem innego wymiaru. 90 haiku w jednym zbiorze niczym 90 porywów świadomości? Na to wygląda. zima bez śniegujedynie mgłaotula drzewa pogodna zimawybiegam na spotkaniebez rękawiczki przed biblioteką –gromadzą się cichutkopłatki śniegu pusty peron…starzec strzepuje z płaszczapłatek śniegu zimowa nocsam na sam ze sobąja i mój cień zimowy wieczórprzy łuskaniuRead More →

Są takie miasta, które znają wszyscy i wiedzą o nich dużo, nawet jeśli nigdy tam nie byli. Napisano o nich setki książek, nakręcono tysiące filmów i filmików, uwieczniono na milionach fotografii. Są też takie, o których wiedza powinna być bardziej powszechna, ale znają je tylko nieliczni. Kiedy się o takich miastach myśli, ma się dwoiste odczucia, bo chciałoby się, żeby były bardziej znane, a jednocześnie niepokoi myśl, że mogłyby tam zjeżdżać tysiące autobusów wypełnionych ludźmi uprawiającymi tak zwaną turystykę komercyjną, czyli jeżdżących bez sensu po świecie. Tacy turyści – którzy patrzą, ale nie widzą, a nawet kiedy zobaczą, to nie rozumieją – nie są tuRead More →

Franciszek Olejniczak wrócił. Ale jego powrotowi nie towarzyszą trąby anielskie, ale raczej stukot maszyn z pobliskiej fabryki. A warto było czekać! Bo mało kto umie tak połączyć swojskość z ciemnością, humor z bojaźnią i drżeniem. Słyszymy w tych frazach barbarzyńskie echo, ale ten język chce wyrzynać swoje ścieżki po bruku, żyletkach, twardych powierzchniach i nocy. “Drugie Topienie Marzanny”? A co się stało z pierwszym? Przecież to nie ma najmniejszego znaczenia – po prostu czytajcie, co Wam pisane. Lampię się w neon, jak oblech w dekolt.Ja kontra to światło, to jakaś frustracja.Miałem nadzieję, że z tego wyrosnęa tylko wrastam w chodniki gapiącsię w szklane rurki zRead More →

Halo? Echo? Nie – to “Hilo”, czyli poetycka kraina, której nie ma, a zarazem coś tu istnieje – i to istnienie jest bardzo głośne, to cisza, która pobudza bębenki. Bo coś tu huczy w języku, coś buzuje, a to życiopisanie jest pewnie po to, aby dotrzeć do warstwy rzeczywistości, do której się dodrapujemy, gdy przyjrzymy się światu mocniej niż zwykle. “Hilo” Adriana Szarego, wpisane w nieuniknione, w naszą pętlę życia czy też taśmociąg ku wieczności, zapewnia te wrażenia przepełnienia i dryfu w słodko-gorzkiej mgle. No to do zobaczenia w “Hilo”, Moi Drodzy! Obrazek z dzieciństwa Dziecko. Jakieś dziwne dziecko. Gdzie uśmiech? Jest smutek. Jest smutek.Read More →

Klasyczne rekwizytorium, romantyczne przestrzenie, język ze starych dobrych czasów i dawka współczesnych emocji. Tak prezentuje się “Dym i Kurz”, zbiór wierszy ze strychów, piwnic, starych ksiąg, zapomnianych skrzynek i szkatułek. Najpierw musimy jednak zdmuchnąć ten Kurz i rozwiać ten Dym, aby dostać się do znaczeń, które tkwią tu głęboko niczym w orzechu z metalową łupiną. Śpieszmy się jednak, bo kruki zaczynają zataczać kręgi, aby wyjeść drogocenny miąższ. Serce Czemu stukasz serce?Przecież on jest daleko za ścianąCzyż wrażeń ci jeszcze za mało?Przecież on już nie widzi,Nie musisz udawać, niech idzie Niech idzie do swoich sprawJego kroki w korytarzu,przed oczami setki zdarzeń,mglistych i obmierzłych wrażeń Czemu stukaszRead More →

„Za górami, za latami” to poezja o przemijaniu wpisana w krajobraz górski i kulturę nim inspirowaną. Życiorys górski autorki to nie Arkadia, osobistym przeżyciom towarzyszy echo historii (repatriacja, akcja Wisła, tragedia żołnierzy wyklętych). Obszar ten był i jest szczególnie mocno zagrożony przez nadmierną komercjalizację. Próbuje się jej przeciwstawić sztuka, stąd hołd autorki złożony artystom usiłującym ocalić to, co niepowtarzalne. Antonina Sebesta terminowała u Jerzego Harasymowicza, który już w przedmowie do jej arkusza poetyckiego wydanego przez KDK „Pałac pod Baranami” określał wiersze jako bardzo wysublimowane, oparte na przyrodzie, mówiące ludziom tylko rzeczy najważniejsze, te które trzeba powiedzieć. Prezentowane utwory są tego świadectwem. *** Górytwój horyzontstelaż działańRead More →

Szymon Florczyk to poeta Świadomy języka, z maestrią operujący niuansami poetyc­kiego tworzywa, a jednocześnie pełen wobec niego zastrzeżeń i wątpliwości. Pisanie jest, jak w jednym z tekstów określił, barwieniem powietrza[ … ] Poeta eksploruje też tematykę znikomości istnienia, zderza ją z rozmiarami kosmosu. Płynna i nieostra jest w tym tomie kategoria czasu i przestrzeni, jakby jedyną pewną rzeczą była dla podmiotu iluzoryczność odczuwania z pozoru tylko stabilnej rzeczywistości. [ … ] Tom mieści frazy sensualne i synestezyjne, ale także takie, które konstruuje twarda logika. Obarczone dużym ładunkiem intelektualnego napięcia przenośnie są w tej poezji budowane precyzyjnie, domagają się maksymalnej uważności. Nie ma tu wersów pustych,Read More →

Rodzimy się i trafiamy do kolorowych kołysek. Później tańczymy na ostrzu noża, a potem szukamy spokoju, który wyda owoce już w mniej kolorowych, wiecznych kołyskach. “Wschód księżyca” to krzyk w środku nocy, gdy krew buzuje w żyłach, a od tańca na ostrzu bolą nogi, serce, wątroba i mózg. Potrzebujesz endorfin, podróży po wyboistym świecie wewnętrznym? To nie ma na co czekać, bo te wersy płoną. Sen Gdybym złożył się na trawieKrzyżem, niczym zbawca ludzi,I krew spuścił z moich naczyń,Natchnął ziemię nową maścią,Co usłyszałbym o świecie?Co mi cichy wiatr przyniesie? Życie roślin, płyną soki.Szemrze woda w kanalikach.Dudni zwierzę w pancerzyku –Małe, drobne, niebezpieczne,Drażni z lekka mojeRead More →

Rachunek prawdopodobieństwa wiesz, że raz jest dobrze, dziesięć razy źle.tę partię za ciebie rozgrywa kto inny.setki razy prane płótno już się drze,jak gardło na wietrze, sparciałe choć w żywym. do trzech razy sztuka, a za czwartym – kiks. z tego automatu nie wydusisz grosza. chwytasz inną wajchę – a tam znowu nic. limit się wyczerpał, choć jeszcze cię proszą. jakieś marne resztki, może pośród nich zagra krew jak kurant z lewej strony piersi,– niewprawny kalikant zgubił wiatr i rytm,frazy spadły, puste, pozbawione treści. a tu głos, przypadek, jak ten raz na sto,obudzi cię ze snu, w którym tkwisz ograny– bolesne to żyćko, ja wiem. no to co?innego nie dają.Read More →