Pojawiają się już w pierwszym wierszu. Czterolistne konie – bo o nich mowa – na Muradach, czyli w krainie, gdzie konie są najszczęśliwsze. I nie tylko konie… Murady (które czytam sobie jako murawy rade z naszego po nich stąpania) to bowiem przestrzeń magiczna i mityczna, w której dzieci oswajają patyki-znajdy, sznurki, szkiełka, wyobrażenia przepastnych i niczego… Już lada chwila podmiotka liryczna poczyni zupełnie inne odkrycia. Z jednej strony – dotyczące hipokryzji świata dorosłych (wesołych świąt osacza system wartości), z drugiej – własnej homoseksualności, której przejawy potrafią budzić niezrozumienie (nasza płeć nie jest bez znaczenia / a tak często bywa mylona / (ze staropanieństwem)), a niekiedyRead More →

Jacek Świłło powraca ze zbiorem wierszy, na którym możemy połamać sobie ząbki neuronów. Ale warto, bo przy głębszym boksowaniu się z tymi wersami spływa na coś w rodzaju światła. A może to tylko nagły nokaut. Zapraszamy do przeczytania kilku utworów z “Zamierzchu”:Read More →

Wiersze tego tomu raz jawią mi się jak nabite sztancą na dermę i filc, innym razem jak myta szlauchem ulica, na którą niebawem spadnie śnieg i znajdujemy frajdę właśnie w tym, że coś czystego upadnie na czyste; nie że będzie myciem brudnego. Fizyczna jest przyjemność czytania ich w każdym świetle: światło nadmierne przygaszają tekstem, to przyciemnione rozjaśniają refleksem. W świetle wypośrodkowanym są drugą strugą nurtu, widać z nich wszystko tam, dokąd idziemy i tam, skąd wracamy. Konrad Góra ty tu jesteś od zadawania właściwie nie tak często jakbym chciał lecz wreszcienadchodzą chwile kiedy dobrze umocowanibiorą się do roboty biorą na przesłuchaniebiorą mnie pod włos dzielonyRead More →

Wiersze zebrane w „Gorzkim Chrystusie” to medytacja nad bólem, pamięcią i transcendencją. Autor zabiera czytelnika w eskapadę przez krajobrazy cierpienia, odwołując się do symboliki religijnej, historii i codziennych doświadczeń. Każdy wers to spotkanie z pytaniami o sens życia, przemijanie i rolę duchowości w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. To poezja pełna kontrastów – od ciszy uważności po huk rozpadu, od prostej obserwacji ulicy po głęboką metafizyczną refleksję. Przemysław Kantorski z chirurgiczną precyzją operuje słowem, otwierając przestrzenie, w których sacrum przenika profanum, a gorycz staje się świadectwem istnienia. Wiadomości 28 osób zginęło dziś na drogach3 – po wybuchu gazu12000, według szacunkówPo ostatnich nalotach17 w szpitalu covidowym400 –Read More →

Ziemia obiecana, która nie spełnia obietnic – jałowa, wyjałowiona, pełna śladów po tym, co przepadło. Poezja Marcysi Koćwin to surowy krajobraz emocji i myśli, w którym odbijają się echa zniszczenia i próby ocalenia samego siebie. W tych wierszach świat dogasa, lecz język wciąż iskrzy – cięty, metaforyczny, momentami brutalnie szczery. To zapis wędrówki przez przestrzenie straty i nadziei, w której za każdym zakrętem czai się pytanie: czy Ziemia Obiecana kiedykolwiek istniała? Szkatułka Powieść w powieści o powieściodzywa się zwielokrotnionymzniekształconym kakofonicznym echemukazując rozmnożone odbiciaw kawałkach potłuczonego lustraFikcja w fikcji fikcyjnością ufikcyjnionanie da się już złożyć w spójną całość Eksponat Przebija ją szpilką i wiesza na ścianieTopiRead More →

Pod koniec stycznia 2019 roku pojawił się w naszej ofercie zbiór wierszy M+M, autorstwa Dominiki Lewickiej-Klucznik. Ta książka wzbudziła spore zainteresowanie i dalej – w szóstą rocznicę – jest czytana i stanowi temat żarliwych dyskusji. Długowieczność tego tomiku podsyca sposób, w jaki autorka przedstawiła żywioł niepełnosprawności. W tym stylu nie było miejsca na ckliwość czy schematyczne formy opisu – była to po prostu bardzo mocna poezja, a każdy wiersz miał siłę ciosu. Kultowość tej pozycji odzwierciedlają ceny, jakie M+M osiąga na Allegro. Żeby nabyć tam zbiór wierszy Dominiki Lewickiej-Klucznik, nierzadko trzeba głębiej sięgnąć do kieszeni: Na szczęście u nas ta książka dostępna jest jeszcze wRead More →

Piotr Kominek pomimo młodego wieku jest już w pełni dojrzałym twórcą. Nie tylko dlatego, że trzymany właśnie w dłoniach tom jest już dziesiątym w jego dorobku. Ważniejszym jest, że przez ten czas autor wypracował swój własny i niepowtarzalny styl zarówno wypowiedzi poetyckiej, jak i literackiego imaginarium. Kominek jest wierny sobie w tym, co chce przekazać czytelnikowi i w jaki sposób zamierza to zrobić. Należy w pełni docenić jego odporność na mody i style zmieniające się podobnie jak pogoda w naszej szerokości geograficznej. […] Ze wstępu Pawła Kołodziejskiego jak odnaleźć jutro kończy się latonadchodzą jesienne deszczei nie wróci już to co za nami drzwiami nocy wejdziemyRead More →