Oddanie wrażeń towarzyszących lekturze tego zbioru nie będzie zadaniem łatwym. Przede wszystkim dlatego, że zawarte w nim wiersze są mi bardzo bliskie. Po pierwsze styl pisania i przyjęta poetyka w jakiś niepojęty sposób reprezentują te wartości, których szukam w poezji oraz staram się sam uskuteczniać. Również metoda obrazowania nadająca szczególny rytm narracji jest mi bardzo dobrze znajoma. Czytając te wiersze miałem nieodparte wrażenie, że napisał je jakiś nieznany mi „brat po piórze”. Jeśli jeszcze dodam, że jesteśmy rówieśnikami (rocznik 1976), to i bardziej zrozumiały wydaje się sposób postrzegania otaczającej nas rzeczywistości. Czyżby znów odezwało się pokoleniowe powinowactwo?  Biorąc to wszystko pod uwagę trudno będzie miRead More →

Jeżeli istotnie podróże kształcą, to warto odbyć także tę do wnętrza samego siebie. Z zaproszeniem do odbycia takiej wędrówki mamy do czynienia podejmując lekturę wierszy Mateusza Macieja Kolbusa. Składają się na nią utwory powstałe na przestrzeni dwóch dekad, jednak nie mamy do czynienia z wyborem lecz tekstami, które ukazują się po raz pierwszy. Wygląda na to, że poeta pozwolił aby słowa osypywały się niespiesznie, tworząc zapis wewnętrznej wędrówki. Ta ostatnia trwała przez całe jego dotychczasowe życie i zaprowadziła do miejsca w którym obecnie się znajduje. To wymagało czasu i czas ten jest elementem zapisu, jako że autor konsekwentnie datuje poszczególne utwory. Niektóre z nich powstawałyRead More →

Wspaniale się czyta te wiersze. Z całą odpowiedzialnością polecam je każdemu, dla kogo ważna jest prawdziwa poezja lub choćby dobre przeżycie estetyczne. Właściwie na tym można by zakończyć, ponieważ każda próba opisu wrażeń nie będzie w stanie sprostać im samym, a wrażenia z lektury są doskonałe. Przeczytaj kilka wierszy z tego zbioru: Stanisław Kuźnik – Ektoplazma Oto otrzymujemy przemyślaną i całościową propozycję liryczną na najwyższym poziomie. Co się na ów poziom składa? Przede wszystkim środki wyrazu, niezwykle proste i oszczędne. Poeta nie nadużywa stylistycznych chwytów, nie chwali się erudycją, nie stawia siebie w roli poskromiciela związków frazeologicznych, ani nie pozuje na nowoczesność, cokolwiek by toRead More →

Klucz do poezji Jacka Świłły czytelnik odnajdzie już na okładce jego książki. Inna sprawa, co z tym kluczem uczyni. Po kolei jednak. Po otwarciu tomu, w jego wnętrzu znajdziemy trzy kolejne cykle, zatytułowane zgodnie z okładkową zapowiedzią, jakkolwiek w innej kolejności: linia, płaszczyzna i punkt. Każdy z cykli, niczym komnaty otwierają kolejne klucze w postaci „kompozycji”, co sugeruje odwołanie się do tropów malarskich. „Kompozycja VIII” inaugurująca cykl „Linia” oraz cały zbiór zdaje się potwierdzać nasze malarskie przypuszczenie. Jednak nie mamy do czynienia z wierszami o sztuce, choć ta jest w tekstach obecna, ale o sprawach dalece poza nią wykraczających.  Przeczytaj kilka wierszy z tego zbioru:Read More →

Książka Algorytmy i olgorytmy szaleństwa Weroniki Stępkowskiej składa się z trzech części. Pierwsza to Algorytmy szaleństwa. Otwiera ją wiersz zatytułowany: życia jako rzeź by. I już widzimy tu styl poetki. Styl lingwistyczny, grę znaczeń, styl kontaminacji znaczeniowych i słowotwórczych. Nowatorskich i niezwykle oryginalnych zabiegów stylistycznych, które znamy z wcześniejszych wierszy autorki. Pointa tego wiersza odsyła nas do szekspirowskiej konstatacji z Makbeta, że życie to sen wariata, jednak w zupełnie innym ujęciu, bo bez nawiązań onirycznych. Motyw szaleństwa dzieje się w uniwersum tych wierszy jako najprawdziwszy, jako część ludzkiego życia. Drugą część, zatytułowaną i otwiera ankieter retoryczny, wiersz tyle społeczny, co psychologiczny. Wynika z niego, żeRead More →

„Po drugiej stronie” to ósmy już tomik poezji Piotra Kominka. Jest to nowe i ciekawe dokonanie. Piotr wyraźnie „dojrzewa do siebie tworząc”. To bardzo cenne i godne uznania, bo przecież żyjemy w czasach ciągłych zagrożeń, galopującej cywilizacji, pośpiechu, chaosu informacyjnego, bylejakości i lakoniczności prowizorycznych działań w sferze kultury. Jako miłośniczka literatury, ale tej przedwczorajszej, żywo reaguję na każdy przejaw twórczości poetyckiej, dzisiaj niedocenionej, niezrozumianej, bo wymagającej od odbiorcy wysiłku myślowego. A warto czasami pokontemplować nad tym, co piszą poeci. Poeta wie więcej, więcej i bardziej czuje. Więcej go obchodzi, boli, skłania do refleksji. Często daje nam możliwość dotknięcia własnych, różnorakich przeżyć. I chociaż pokazywanie siebieRead More →

„czasem w ręku/zapłonie/zapałka wiersza/by zgasnąć/szybko/nim końce palców/zdoła poparzyć”. Proszę wybaczyć, że omówienie najnowszego zbioru wierszy Pawła Kobylewskiego zaczynam od przywołania własnego tekstu sprzed wielu lat. Zrobiłem to nie dlatego, aby pochwalić się, że stać mnie było na napisanie miniatury poetyckiej, ale z tego względu, że wydaje mi się, iż pasuje ona jako wprowadzenie do wierszy bytomskiego poety. „Karbunkuł” mieści w sobie 36 utworów, które swoimi rozmiarami pretendują do określenia ich mianem mikrowierszy. Nie jest to bynajmniej określenie pejoratywne, przeciwnie – zakreślenie krajobrazu lirycznego i zbudowanie wypowiedzi literackiej przy użyciu tak „niepokaźnych” form budzi najwyższy podziw. Wszak prawdziwa poezja to ocean pomieszczony w szklance wody, jakRead More →

Proszę Państwa, proszę wstać! Oto mamy przed sobą wyjątkową książkę poetycką, co w dzisiejszych czasach jest taką rzadkością, jak uczciwość. Bo Autor jest przede wszystkim uczciwy, zarówno względem siebie, jak też czytelnika. Z jego dotychczasowego dorobku (zaledwie trzy tomiki) możemy wnosić, że nie jest współczesnym producentem wierszy, ale artystą, który długo zbiera obserwacje, wysnuwa z nich wnioski, namyśla się nad tym doświadczeniem i następnie destyluje je we wspaniale skrojone frazy. To poezja czysta, piękna i niezwykle mądra. Osadzona w tradycji literackiej, ale mówiąca swoim indywidualnym głosem. Oryginalna bez wysilania się na oryginalność. To prawdziwa przyjemność, kiedy satysfakcji estetycznej z lektury towarzyszy głęboka refleksja humanistyczna, doRead More →

Kiedy myślimy: „debiut”, przychodzą na myśl skojarzenia z dziełem niedopracowanym, może nieco naiwnym, słowem grzeszącym młodością. Debiut często zapowiada dopiero coś większego, czasem niestety staje się czerwoną lampką z napisem: „temu autorowi już dziękujemy”. Niektórzy z pisarzy wstydzą się swoich debiutów, z różnych zresztą, nie tylko artystycznych powodów. Czytelnicy ukrywają swoje zakłopotanie lekturą, tłumacząc, że to dopiero początki, a te, jak wiadomo, bywają trudne. Czy musimy stosować ten zabieg względem debiutu Beaty Gruszeckiej-Małek? W najmniejszym stopniu! Gdyby nie informacja na czwartej stronie okładki, że to tomik otwierający przyszły dorobek poetki, słowo „debiutant” nie przyszłoby nam na myśl. Już kompozycja całości, a nawet graficzna strona wierszyRead More →

Jest cienki jak liść i jak liść zielony. Słaby i niedojrzały? Wszak mógłby takim być. Poetycki debiut Joanny Brzostowskiej nie musi być jednak traktowany z delikatnością i wyrozumiałością właściwą dla pierwszych taktów wygrywanych przez artystę. Wręcz przeciwnie, to poezja świadoma swojego powołania i drogi, którą ma podążać. Tym, co zwraca szczególną uwagę w lekturze, jest spójność poszczególnych tekstów składających się na tę książkę. Właściwie książeczkę, ponieważ tomik zamknięty w 32 stronach jest cienki jak liść, którego wyobrażenie przywołuje na okładce. Pomimo skromnych rozmiarów mamy do czynienia z poważną propozycją literacką. Kluczem do niej jest otwierający całość wiersz „Cisza”. Właściwie, gdybym miał zamknąć swoją wypowiedź wRead More →