Od zawsze niektórym podróżnikom nie wystarczało samo bycie gdzie indziej, przemieszczanie się, radość czerpana z obcości. Odczuwali także potrzebę zapisu, upamiętnienia, przekazania informacji o dalekim tym ludziom, którzy pozostali na miejscu. Często podróżnicy wybierali jednak dzienniki, reportaże, prozę lub pisanie przewodników po nieznanym. Poezja to rzadszy wybór, a właśnie na taką formę zdecydowała się Jola Gęsicka w swoim „Debucie”. Jesteśmy przez autorkę zabierani w różne przestrzenie – Maroko, Ukraina, Gruzja. Tam, gdzie ciągle ciepło i lepko, piasek wypada spod kartek. Fikcja i prawda miksują się w mocnym słońcu podczas luźnego wylegiwania się na plaży. Dwie postaci obserwują swoje ciała, dotykają się, strzepują z łopatek kropelki potu.Read More →

Czy Piotr Barański w swoim najnowszym zbiorze wierszy nawiązuje do idei miasta-ogrodu, myśli o końcu cywilizacji, gdy rośliny przebiją dywany, obrazy, pożrą pomniki i arterie? A może chodzi o tę niezliczoną ilość zakurzonych paprotek, które oblegają urzędowe kwietniki i parapety w prokuraturze, będąc porzuconym symbolem ujarzmionej natury? Chyba żadna z tych odpowiedzi nie jest prawidłowa. Myślę, że warszawskiemu autorowi chodzi bardziej o namysł nad językiem, narosłym na podstawie odwiecznego ludzkiego przyglądania się przyrodzie, a który teraz rozbija się w niedostosowanym do niego mieście, pełnym murków, skrzyżowań, biurowców, supermarketów, wirujących ulotek i haseł. Poza tym „naturo-gadaniem” czy też „naturo-myśleniem” najważniejszymi tagami „Miasta roślinnego” zdają się byćRead More →

Uniwersalia i materialne, uszczegółowione konkrety to nie tylko pojęcia, okupujące stronice przykurzonych książek, ale także kwestie, które są naturalnym elementem życia. Każdy w pewnym stopniu zawieszony jest pomiędzy ideami a codziennością, w której detale rozgrywają swoją nieubłaganą partię. Ktoś może skupiać się dzień w dzień na przeliczaniu każdej małej kalorii, drobiąc widelcem wśród strączków i kaszy jaglanej, a zupełnie nie interesować się ogólnikami. Ktoś inny chce zupełnie uciec od fizjologii czy spraw przyziemnych i podróżować myślami po tajemniczych zakątkach niczym piłeczka porwana przez kolorową mgławicę. W literaturze można zauważyć podobną dychotomię – zwykle szczegół i ogół tańczą wspólnie, i to nieraz w jednym zdaniu. BywaRead More →

Czasem tak bywa, że pewne tomiki chce się czytać według klucza biograficznego. “Garda” Sylwestra Gołębia właśnie taka jest, podmiot liryczny wydaje się mocno przylepiony do autora, siedzi mu wręcz na plecach. Czytelnik ma ochotę grzebać w wersach, przy okazji grzebiąc w trzewiach realnej postaci, która gdzieś tam jest i właśnie je kolację. Tomik sprawia wrażenie czułej, sfabularyzowanej spowiedzi, zamknięcia pewnego okresu lub zamknięcia całego dotychczasowego życia w sześćdziesięciu stronach. Z podsumowań wyłania się poezja z miejsc niechcianych, z terenów opuszczonych fabryk, z krzaków, na których powiewają jednorazówki, zza płotu, gdzie kable mieszają się z kapslami i gruzem. Taką przestrzeń, świat przedstawiony, zapowiada już okładka –Read More →

Psychiatra, ksiądz, prostytutki, prokuratorka, pisarze, śpiewaczki, dzieciaki, które kiedyś kimś zostaną oraz jeszcze inni bohaterowie tworzą wspólnie uniwersum „Saudade”. Osobnym wielkim, pochłaniającym wszystko, bohaterem jest Lizbona, miejsce, które się skrzy, przyciąga i często nie chce wypluć swoich małych mieszkańców. Marta Kucharska powoli, w każdym rozdziale, odpala kolejne życiorysy, uruchamia bohaterów, którzy pod koniec książki stworzą wspólnie swojską ferajnę, a każdy okaże się związany z każdym. Ciekawe jest to powolne dokładanie przez autorkę kolejnych puzzli, dopracowywanie świata, oplatanie czytelnika siecią relacji między postaciami. Nie sposób nie zauważyć, że za próbą budowania własnego stylu i historii stoi też chęć przywołania ulubionych autorów, gra z literaturą hiszpańsko iRead More →

„Histeryjki obrazkowe” cechują ujęcia kontrastowe, zderzanie tego, co stare z drobinami współczesności. Powstaje wrażenie, że bohaterka tych wierszy to ktoś, kto dorastał w świecie wyobraźni, nie zaniedbując klasycznej edukacji i kontaktu ze sztuką, lecz teraz musiał wystawić czułki na świat, który jest czymś całkowicie innym niż tamten stworzony w imaginacji, ukształtowanej harmonią, malarstwem, beletrystyką i pięknym mitem. Bohaterka stara się odnaleźć w świecie bez piękna, na ulice wychodzi szczelnie oklejona bandażem i płótnem. Pełna tęsknoty za starymi czasami, za ludźmi, którzy trzymali klasę, dobrze akcentowali słowa, a w kieszeniach mieli róże. Ulica, przystanek, sklep nie mogą być tylko sobą, muszą zostać zderzone z językiem, wyobrażeniemRead More →

Te obrazy już gdzieś się widziało: problemy ze wstawaniem, picie wczorajszej kawy, zgaga, golenie się przy słabym świetle, zacięcie, skrzepy krwi spadające w ceramiczne kółko. Potem pogoń do drzwi, do auta, zmarznięta ręka trze szron z szyby, korki, para spod masek, za oknami czarno-białe mazy. 8 godzin, powrót, wieczór z alkoholem, nierozgarnięte romanse z samym sobą. Powtórz pięć razy, odpocznij dwa dni, powtórz pięć razy. Franciszek Olejniczak w swoich „Podgłosach” wyświetla przed nami podziemną etiudę. Kamera 8mm śledzi każdy ruch bohatera, czarno-białe kadry zlewają się w smołę i beton, a słońce funkcjonuje jako niedoskonała część scenografii, ukryta w piwnicy zza dymem z dymiarki, burymi ścianamiRead More →

W przedszkolu zabierano nas na strych, gdzie w dziwnie podniosłej atmosferze na starym wyświetlaczu pokazywano nam radzieckie bajeczki. Plastelinowe ludziki, owady, zwierzyna przewalały się w nich po dżdżystej ściółce, a to wszystko wśród nerwowych szarpnięć smyczka. Z czymś podobnym kojarzy się pierwsza część książki „Obiecuję ci niewidzialność” Roberta Jóźwika. Autor zaprasza nas na specyficzny festiwal pod paprocią, na którym natura tworzy swoje korowody i układy choreograficzne. Jeszcze bez obserwatora, wkładającego próbki mchu do słoika i robiącego wymaz z mikroorganizmów, aby później delektować się nimi przez szkiełka mikroskopu. Żyje tu za to królestwo chwastów, zielska, strzelających nasion, kropli wody, które moczą małe skrzydła. Bachiczna uczta istnienia,Read More →

Trawestacją kilku wersów z piosenki dręczącej pokolenia, wylewającej się z salonów i z otwartych okien kamienic, można opisać tomik “Oswajanie chmur” Jarosława Kapłona. Bohaterowie, którzy pojawiają się w tomie, zaskakująco często porównywani są do zwierząt, niezależnie, czy śpią, jedzą, dotykają się czy kochają. Całość dziania się odbywa się w statycznym świecie mieszkań pod pokrywą chmur, które obserwowane są przez stare okna i balkony. Nie są to jednak Miłoszowskie chmury, które pragną być interpretowane i mieć znaczenie. U Kapłona po prostu są i stanowią punkt odniesienia dla mieszkań. Z każdym następnym wierszem zatapiającym się powoli w czerń, nabierają złowieszczego charakteru. Podobnie dzieje się ze światem zewnętrznym, który choć opisywany rzadko,Read More →

Gdy ujrzymy tytuł debiutanckiego tomiku Grzegorza Marszałka oraz okładkę, z zatopionym w jesiennej czerni i bieli parkiem, możemy pomyśleć, że w środku czeka nas brud, błoto i grubszego kalibru zniechęcenie. Na szczęście tak nie jest – w „Apostołach złej nowiny” da się wychwycić pozytywny ton, lecz jeśli nawet nie do końca pozytywny, to przynajmniej zróżnicowany, zbilansowany i bliższy życiowego złotego środka niż burej mazi prosto z marginesu życia. Jednak odrobinę złej nowiny także otrzymamy, złej nowiny, którą autor głównie łączy z dojrzewaniem, przejrzewaniem, starzeniem się, przemijaniem, wkraczaniem w wiek średni. Tu i ówdzie w tomiku pojawiają się tęskne, nostalgiczne wycieczki do przeszłości, dzięki którym autorRead More →