Gdy ujrzymy tytuł debiutanckiego tomiku Grzegorza Marszałka oraz okładkę, z zatopionym w jesiennej czerni i bieli parkiem, możemy pomyśleć, że w środku czeka nas brud, błoto i grubszego kalibru zniechęcenie. Na szczęście tak nie jest – w „Apostołach złej nowiny” da się wychwycić pozytywny ton, lecz jeśli nawet nie do końca pozytywny, to przynajmniej zróżnicowany, zbilansowany i bliższy życiowego złotego środka niż burej mazi prosto z marginesu życia. Jednak odrobinę złej nowiny także otrzymamy, złej nowiny, którą autor głównie łączy z dojrzewaniem, przejrzewaniem, starzeniem się, przemijaniem, wkraczaniem w wiek średni. Tu i ówdzie w tomiku pojawiają się tęskne, nostalgiczne wycieczki do przeszłości, dzięki którym autor może zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, wigoru i energii z krainy dzieciństwa i młodych drzew dobrych wiadomości. Innym możliwym odczytaniem tytułu może być nawiązanie do współczesnej defraudacji prawdy, jaka dokonała się w społeczeństwie i przekazach medialnych. Apostolskie przekaźniki złej, czyli nieprawdziwej, nowiny zepsuły świat, nad czym ubolewa autor. Czarne nuty w tomiku są jednak szybko kontrowane wspomnianymi już obrazami optymistycznej przeszłości oraz ciepłymi, dobrodusznymi opisami narodzin dzieci, rodzinnego życia, przyjemnej codzienności wśród bliskich. Tomik Marszałka jest barwny i wielowątkowy. Manifesty mieszają się z łamańcami językowymi, napomknięcia o komercjalizującym się świecie i religii z opisami sąsiedzkich scenek i ulic Wałbrzycha. Niektóre zaś wiersze są realizowane poprzez wybór jednego tematu (np. wegetarianizm, Chiny, kamień) i rozwijanie go poprzez przytaczanie wszelkich możliwych skojarzeń i frazeologizmów z nim związanych. Przypomina to powolne przygotowywanie pułapki, chodzenie wokół tematu, i w końcu prawidłowe go uchwycenie; jednak gdy jeden chwyt wykorzystywany jest za często, może wydać się odbiorcy zbyt jasny. Dlatego moim zdaniem te wiersze Marszałka są lepsze, w których zderza on kilka rzeczywistości, na przykład przeszłość i swoje wspomnienia, z zupełnie innym kluczem znaczeniowym, innym pomysłem na wiersz. Przestrzeń wersów wtedy się rozszerza i autor sprytnie umyka jednoznaczności, wprowadzając czytelnika w chmurę szerszych sensów. „Apostołowie złej nowiny” są formą przedstawienia własnego światopoglądu przez autora, wypełnieniem kwestionariusza osobowego, zaznaczeniem swojego miejsca na świecie i wpakowaniem w butelkę doświadczeń, przeżyć, myśli i podejść do świata, co czyni się po to, aby rzucić ową butelką w nieznane morze i dryfujące po nim czytelnicze wysepki. Świadczą o tym, niespotykane często w poezji, oświadczenia, manifesty poglądów i końcowy „coming out”, w którym autor całkowicie zdziera z siebie tajemnicę i nagi wychodzi w stronę czytelnika. Poezja Marszałka jest swobodną twórczością autora pozbawionego złudzeń. Wielowątkowa, zróżnicowana poezja zaskoczy swoim nostalgicznym, trzeźwym, czasem buntowniczy rysem, pozwalając niektórym się z nią nie zgodzić, a innym utożsamić ze szczerą, słodko-kwaśną relacją człowieka, który nadaje prosto ze środka swojego życia. Kornel Maliszewski |
2020-05-07