Dessous Jest taka czerwień, której można dotknąć. Wybija się spod warstwy soczystego nieba, a potem okazuje się, że to odwrotna strona światła. Jego brak sprowadza głęboki sen, niespokojny. Za każdym razem taki sam, bo ogień spala krew, która raptem stężała. Jest taka czerwień mistyczna, kołysząca się jak maki wbite między źdźbła dojrzałego zboża. Ona wymusza prośbę, ale usta są suche, bezradnie nieruchome. Tylko oczy błagają czernią źrenic. A czerwień nie ustępuje. Wcina się w twarde mięso zmysłu i zaczyna się podróż przez mosty zwodzone. Jest taka czerwień nabrzmiała delikatnością, wypchana ciepłem, które tylko wzmaga pragnienie. Każda ucieczka zawsze kończy się powrotem do miejsca, gdzie dreszcz porusza niewidzialnym płomieniem. Jeszcze ta przestrzeń oddychająca rytmicznie i ruchliwość wciągająca w siebie drobiny czasu. Jest taka czerwień, dla której pamięć otwiera się na oścież, a pory roku nie niosą ze sobą żadnych zmian. Dla niej chciałoby się być podobnym do gąbki i chłonąć, chłonąć ten nektar ściekający jak antyczne wino. Ale nic z tego, bo wszystko ma swoje granice. Jest taka czerwień pachnąca nagością doskonałą. Ona korzenie swoje zapuszcza w głębinę ciała i w stronę krzyża wiedzie korytarzami kosmosu. Jest jak szkło rozlewane do form bezbarwnych. To kokon kryjący w sobie niezliczone ziarna znaczeń, to głód, którego nie można zaspokoić. Preludium To nie powinno było się zdarzyć. W matematycznym wzorze istnienia przypadek ustępuje konieczności. Kruszy się tępy upór. Hodowany latami trzeszczy. Twardo udaje, że panuje nad zaistniałą sytuacją. Teraz… słabość przybiera na sile i język gestów obrasta w znaczenia nieznane mi do tej pory. Uwiera. Boli. Wykluwa się pragnienie, żeby móc gładzić pióra twoich skrzydeł złożonych w hangarach piersi. To nie powinno było się zdarzyć. Ślepy mechanizm instynktu wodzi po dzikich przestrzeniach bycia. Każde spotkanie wypala wyraźny ślad w pamięci, która zwykle zawodzi. A sny stają się złośliwe. Puste. Nie pozwalają ci wejść, nie dają przyjrzeć się rekwizytom rozrzuconym po całej onirii. Za to gorączka wyobraźni infekuje z zadziwiającą sprawnością i żadna modlitwa nie rozpuści tego kamienia, który krąży w krwiobiegu. |
2015-05-04