Nazywam się Bartosz Suwiński (ur. 1985; mieszkam w Opolu), i jestem doktorantem na Uniwersytecie Opolskim. Przygotowuję dysertację o poezji Krystyny Miłobedzkiej. Poezję, prozę, szkice krytyczne i naukowe publikowałem min. w “Kresach”, “Frazie”, “Toposie”, “Ricie Baum”, “Wyspie”, “Pograniczach”, “Red”, i tomach pokonferencyjnych. Oczekuję na druk swoich tekstow w “Śląsku” i “Polonistyce”. Stale współpracuję ze “Stronami”. Wybrane wiersze z wydanego tomu. Świt Ornat wschodu zapięty na pierwszy promień słońca. Kolejna warstwa świtu zrzucona z ramion, ciśniętą w kąt jak pusta butelka. Morze Odpryski nieba na załamujących się falach powtarzanych jak oddech. W dali bruzda za którą nie ma nic, co jest. To, co układa się w porządek znaczeń, rozprute niebo. Miraż Gazela śmierci ciemnej na pustyni reszty twoich dni. Skorpiony kłują usta modlitwy o deszcz. Pieśni nawianych piasków, oazy grobów rozsypanych jak proch. Nie lękaj się gdy zbłądzi karawana, kiedy podejdą hieny, zapada się miraż. Ogień Noc, drepcze kości jak torf. Miękko ściele się głowa na poduszce, cicho płoną resztki tego, co jutro złoży się (we mnie) od nowa. Co porzucone dla nas utyka szczeliną dnia, światło nie może się zapodziać, więcej. Makata Wychudzona szkapa skubie trawę obok kaplica dach ze strzechy porośnięty mchem koń chyli głowę a pot spływa na ziemię gdzie piasek zapomnieć chce suszę a wiosna jak zeschnięte strupy opada z drzew. Sierpniowa etiuda Krowa z dzwoneczkiem. Mężczyzna zdejmuje kapelusz, kłania się. Wilk liczy owce. Brakuje. Podnosi krzyk do ust. Zbiera zioła. Słomkowy kapelusz przetkany piołunem. Ciężki warkocz opada na plecy. Na tyłku pot. Gałąź ugina się od jabłek: biała larwa, tańczy w środku. |
2010-05-01