Literatura to nie tylko płatki róż i dźwięki lutni. Czasem należy zajrzeć w mocniejsze rejony, w których emocje kipią niczym rozgrzany olej.
“Od Schizofrenika do Oficera” to czysty zastrzyk łotrzykowskich wędrówek, w których paranoje grają na jednym bębnie razem z miłością, zagubieniem i tysiącem nienazwanych stanów. Jest to także specyficzny dziennik choroby, w którym pisanie urasta do rangi antidotum.
Niech tę książkę poznają ci, którzy nie boją się spojrzeć w otchłań.