Marcin Sylwester Gołąbek – Kresy wszechświata

Z praw fizyki wynika nie tylko, że wszechświat mógł zaistnieć sam z siebie, niczym proton, i nie wymagało to włożenia żadnej energii, ale i że jest w pełni możliwe, iż Wielki Wybuch nie miał w ogóle przyczyny. Żadnej, ale to żadnej.

Stephen Hawking

KAŻDA FALA – OSTATNIĄ PRZED PORTEM

Z okazji każdej jednej fali; wszelkiej łodzi pierwszej
i ostatniej grzywy lwiej, pienisto-białej, przed portem
bezpiecznym lecz odległym – na szczęście – !

Uderza jedna po drugiej
nigdy więcej, ni mniej
niż wszystkie kolejne naraz
niż ten syk, ten suw
piaskowy wciąż i znów
otóż… następna wali!

Sekunda czy kilka po ostatniej i pierwszej
podobno na zawsze – wszelkiej nawale,
niosą łzy morskie, słone krople
obietnicę latarni i błysk iglicy z oddali.
Gdzieś tam, bezpieczne, miło, przyjemne
gdzie przystanie szczęśliwe.

Iść w topiel? Wejść w tajemne bałwany?
Popłynąć? Jak wiele może spotkać
a jak wiele ominąć gdy zamiast
rzucić się w morze – liczy marynarz,
że fale same przyjdą.

Pozostawia na kruchym piasku znak czasu,
że nie wiemy tak bardzo jak chcemy:
Kto następną gna? I – na Lewiatana – jak?

POETKA – tribute to Mme Wisława

NEGATYW
Śniła mi się Poetka
– jak mówili –
wcale nie była nadzwyczajna
(trochę zgarbiona, postawa szkaradna)
taka normalna, układna
a złośliwa jak diabli.

Mówiła prosto
– wariactwo –
bierz się do roboty
bo nie z lenistwa i przebiegłości
biorą się górne loty
i wiersze głębokie
lecz dolarów i złota.

Piliśmy, przekąszaliśmy
aż zobaczyłem (posmakowałem senny),
że wcinam skały.
Owoców morza? Zapytała poetka.

Z nich tylko perły – odpowiedziałem Poetce.
Lepiej, tak trzymaj
innej rady na poezję nie ma.

POZYTYW
Pani Szymborska – ja Panią
strasznie przepraszam,
że do tego snu tak ciągle wracam.
Pani jak nikt zrozumiałaby:
cóż my możemy zrobić na sny?

Skoro jest wywołany już
duch
i wciąż wracam do tego snu
to mam jeszcze jedno pytanie
w szacunku
spirytyzmu zadane.

Wiem, że nikt mi inny nie powie:
Czy na cmentarz wypada
z czworonogiem?

brama cmentarza Rakowickiego, Kraków


Marcin Sylwester Gołąbek – urodzony kwadrans po dwunastej 23 sierpnia 1989 roku (zodiakalny lew i panna); przemyślanin mieszkający w Krakowie, którego serce bije kresowym, wschodnim rytmem; Polak, Rusin o kulturze polskiej, po pradziadku austriacki Niemiec, Europejczyk, obywatel Kosmosu; społecznie zaangażowany aktywista, szczególnie zatroskany o stan cywilizacji i ekologię oraz przyszłość ludzkości jako gatunku i jej kierunki rozwoju oraz zagrożenia czyhające na człowieka rychle rozpoczynającego kolonizację innych planet; wieczny uczeń marzący o zostaniu światowej sławy reżyserem, a będący obecnie skromnym bajkopisarzem i poetą oraz menedżerem operacyjnym; racjonalista, symbolista o zainteresowaniu futurologicznym i magicznym; łączy w sobie talent, ogromne pokłady empatii (która, jak sam uważa – jest kluczem do wszystkich drzwi, zarówno tych widocznych, jak i ukrytych) – ale również wyjątkowe szczęście, myśl humanistyczną z umiejętnością analizy danych, a wszystkie te cechy znajdują swe odzwierciedlenie w niniejszym tomiku.