Kłodzko jako centrum wszechświata? A dlaczego by nie! Marta Kurowska zaprasza na spacer po swoim mieście, współczesnych problemach i relacjach oraz uniwersalnych motywach, które wybrzmiewają na każdym równoleżniku. Czas się roztopić w tej lekkiej frazie z domieszką melancholii.
Kłodzko
Pięknem Kłodzka zrodzona
w dziecięcym uśmiechu zawartym,
gdy wśród ulic za rękę,
w podskokach, po bruku…
Już wille przecudne detalem,
przez mosty, i wyżej, i dalej,
gdzie triumf ratusza i twierdzy,
portale, kunszt sztuki,
szept wierszy…,
latarnie w półmroku Młynówki
i Nysa bezradna czasami.
Na co dzień szumiąca, powabna,
zachwyca barwami i skrami.
Tu miejsca dla Boga wplecione
tradycją, miłością, artyzmem.
W nich dusza w bogactwie się gubi,
w refleksji nad sensem najmilszym.
Ja dotknę twych murów niekiedy,
by czuć twą niedolę targaną.
Stłumioneś wojnami, klęskami.
W tył patrzę… z czułością, z powagą.
Sny
A kiedy cisza nastanie w czerni księżyca
i smugi z gwiazdami zasiądą w fotelach,
fantazje zagoszczą w snach kolorowych.
Życie, ach życie (!), to bagatela.
Z pędzących pociągów lęki wyskoczą,
pofruną w ucieczce chorzy, kulawi.
Nad losem szczęśliwi sobie popłaczą.
Błaha miłostka powagę rozbawi.
Myśli pokrętne, snucia kudłate
w swych sprawach wolne nocą gwiaździstą.
Freudowskim słowem proste, bogate.
W nauce ciągle lekturą czystą
Przemijanie
Praca, praca, praca.
Świt, lunch, noc.
Telefon, mail, dostawa.
Zakupy, dom, zabawa.
Popłaca, opłaca, płaca.
I znowu świt…
Rozmowa, słowa, wymiana.
Rzeczy, ludzie, swoboda.
Rozgonić, przebić, dogonić
i spojrzeć w bezcenny czas.
Doznanie, emocje i łkanie.
Odmienić swój los!
Oto zadanie.