Danuta Hein – Histeryjki obrazkowe

Sensualne wiersze o codzienności, historii, Zagładzie i sztuce. Obrazy mistrzów, strzępki sensów, małe interpretacje mieszają się skutecznie i ze smakiem pod batutą Danuty Hein. “Histeryjki obrazkowe” to wyprawa ku kobiecości, emocjom i intuicyjnym sensom.


Danuta Hein, urodzona 25.12.1979 roku w Katowicach. Mieszka w Świętochłowicach.
Autorka wierszy, publikacji w prasie lokalnej oraz tekstów piosenek, korektorka. Wiersze publikowane m.in. w antologiach pokonkursowych oraz w Antologii Poetów Rudzkich „Dwie strony wiersza” RTPD, Ruda Śląska 2014 i Antologii Poezji Kobiet „Czas Kobiety” Wielka Brytania 2016.
Laureatka konkursów poetyckich, m.in.:
IV Otwartego Turnieju Jednego Wiersza im. Barbary Dziekańskiej 2016 r., Konkursu Piosenki Literackiej im. Jadwigi Stańczakowej, Opole 2016, Konkursu poetyckiego Radiowej Trójki 2015 (wyróżnienie), I Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Poezja jest kobietą”, Bytom 2006; XXVIII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Haliny Poświatowskiej, Częstochowa 2004; X Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Katowice 2003; Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego Książnicy Beskidzkiej, Bielsko-Biała 2001.
Autorka tekstów piosenek (m.in. dla Teatru Fabryka Kultury i zespołu muzycznego MOONKITE), scenariuszy teatralnych.
Uwielbia okres dwudziestolecia międzywojennego, pieczenie ciast oraz wino i śpiew.



DWIE FRIDY

siostro dziękuję Ci za to
że usiłujesz powstrzymać krwawienie
chociaż plamię Ci suknię

że mogę dumnie dowodzić zmyślonymi legionami
i uchodzić za twardego generała
chociaż nie zawsze oddycham

że nie odsuniesz swojego krzesła i nie wyrwiesz mi serca
że dzięki Tobie
nie potykam się o rzeczy małe
próbując przebrnąć przez zaropiałe rafy słów i śmiechu

siostro nie przeklnę Cię
bo jesteś tak bardzo moja
że miejsca brak na jeden obcy oddech

jesteś skanem i tłem moich modlitw
bólem wspomnień tatuowanych czasem
siostro widzę Cię w lustrze
zastygam w syjamskie środy i piątki

i wpycham w miejsce
gdzie rodzi się krzyk
roztrzęsiony skrzep
moich wersów



CZAS SĄDU

zielone połacie dziewcząt
stuk skorup zdradzających kroki
owadzi sarkofag bursztynu
przeminą

rzeki
spłyną po bokach strugami potu

serca trysną lawą
deszczowe lasy uschną
pojone łzami

akty normatywne zwątpią w siebie
niemodne wiersze puszczą się z każdym
konstytucja dłoni i ust zostanie obalona
zapadnie się niepokojąca nierówność krtani

słońce zetrze na proch relikwie źrenic
załamie się pogoda ducha

i tylko ziemia
brzemienna prawdą
zostanie znowu
sama
jak pies



SOBOTA

zdeptany śnieg
już zdążył przecedzić się
w światło
skostniałe topole
dobijają się do okna
ubieram się szybko
w twój oddech
na trzy oddechy małej
kolejny dzień
zaprzeczania statystykom
mozolne łatanie czasu
mijane przystanki zwykłości
wtulam się
w twój sweter
jak trzy sweterki małej
piję kawę

w ciszy kuchni
pękają
naczynia krwionośne jabłek