Zatarte ślady. O poezji Piotra Kominka

Piotr Kominek to poeta niezwykle twórczy oraz wierny swojej artystycznej ścieżce. Opublikował już pięć tomów wierszy na przestrzeni dziesięciu lat, wystarczająco aby dokonać pierwszego podsumowania twórczości. Jest nim „Droga do domu” wybór, który właśnie ukazał się nakładem oficyny wydawniczej Mamiko z Nowej Rudy. Jednak to nie intensywność wydawnicza ani ilość ogłoszonych wierszy przemawia za siłą tej twórczości. Jest nią wspomniana na wstępie wierność raz obranej mapie poetyckiego obrazowania. Kominek porusza się w kilku przenikających się ze sobą polach, tworząc z ich pejzaże, czy może lepiej powiedzieć mozaiki swojego wewnętrznego świata. Jakie to są pola, jakie ścieżki którymi chadza literacka myśl autora? Na początek miłość. Poeta już od debiutanckiego tomu „Itaka” dał sie poznać jako tropiciel uczucia. Jego sensualistyczne wiersze przywodzą ma myśl dotknięcia pędzla impresjonistów, którzy starali się w ten sposób oddać świetlistą strukturę rzeczywistości. Artysta Kominek używa jej aby nakreślić perspektywę spotkania, tego świetlistego punktu w mrocznym, czy może tylko melancholijnym tle. Spotkanie z kochaną osobą jest dla niego doświadczeniem epifanii, dotknięciem tajemnicy istnienia, czy wręcz jego sensu. Spotkanie jest drogą do domu, domem samym, mityczną Itaką. Nie bez przyczyny ten trop pojawia się w tytule pierwszego tomu oraz w pierwszym wyborze wierszy. Droga do domu, do Itaki zapowiada cel jakim jest spotkanie z ukochaną Penelopą. Poeta czeka tego spotkania, tęskni do niego, na powrót wielokrotnie przywołuje obrazy wspólnych chwil z przeszłości oraz tych, które mają/mogą nadejść. Miłość do Penelopy, przeplata się z miłością do Boga. W wielu przypadkach trudno rozpoznać, do kogo odwołuje się podmiot mówiący w wierszu. Ukochana i wyśniona może być, staje się ubóstwiona, stąd krok do modlitwy o obecność, o powrót. Oczywiście są wiersze, w których adresat jest dokładnie oznaczony, to Jezus, który niesie ukojenie, poczucie bezpieczeństwa a nade wszystko niweczy samotność. Miłość u Piotra Kominka jest uczuciem idealnym, o silnym rysie chrześcijańskim. Nawet w jej wydaniu ziemskim nie ma tutaj miejsca na walkę pomiędzy kochankami, na uporczywe ścieranie się w zapasach o pozycję każdego z partnerów. Poeta nie sięga również do wymiaru czysto fizycznego miłości, tak jakby obawiał się skalania ideału. Ta delikatność stanowi o wyjątkowości tej poezji tworzonej przecież w czasach odarcia podstawowych pojęć z ich pierwotnego, głębokiego sensu. Dzisiaj już nikt nie kocha a uprawia miłość, nie tęskni a zdobywa, nie dotyka a uderza. Kominek chroni podstawowe sensy, niczym słaby płomień świecy na wietrze. Dlatego jest pięknie nienowoczesny. Kolejnym obok miłości, spotkania i nadziei wątkiem tej poezji jest melancholia. To nie tylko dekoracje przywodzące na myśl to co wiąże się z poczuciem melancholii. W wierszach pełno jesieni, wieczorów, opadłych liści, deszczu. Ważniejsze jednak jest poczucie wyczekiwania, swoistego zawieszenia. Oczekiwanie na ukochaną? Na Boga? Na lepszy świat? Czekanie, wypatrywanie w dali promienia, który pojawi się na firmamencie parapetu, lub zagnieździ się pod powieką. Czekanie to ma nieodparty posmak poczucia utraty. Podmiot liryczny czeka na ukochaną, której nie ma. Na powrót przywołuje wspólne chwile, zarówno te minione jak i spodziewane. Czytający ma jednak nieodparte wrażenie, że jest w tym ukryta kontemplacja utraty. Czy podmiot liryczny istotnie bardziej czeka na ukochaną, czy trochę perwersyjnie rozkoszuje się poczuciem jej braku? Idźmy dalej. Czy rozkosz dotyczy poczucia jej braku, czy braku jako takiego? Zawieszenie w oczekiwaniu (na co?), wypatrywaniu (kogo?) staje się tutaj umiejętnie zakamuflowaną dominantą wierszy. Melancholia ma oczy ale pozbawione źrenic. Przedstawiana jest jako zapatrzona w dal – patrząca ale nie widząca. Przewrotnie rozkoszująca się stanem utraty bez oznaczonego tej utraty przedmiotu. Czy taka jest właśnie postawa podmiotu lirycznego wierszy Kominka? Itaka jest największa, kiedy jej nie ma. Czy miłość jest największa kiedy przeżywana w samotności i tęsknocie? Co prawda przeczą temu deklaracje ponawiane w kolejnych utworach, w których mówiący nie chce być sam, czeka na kogoś, kto przekłuje ten balon samotności, jednak, no właśnie – czy deklaratywność tych stwierdzeń, ich jednoznaczność nie jest maską, próbą zatarcia właściwej ścieżki interpretacyjnej? Tym, co jeszcze zwraca szczególną uwagę jest słowo „nasze”, użyte w wyborze wierszy ponad dwadzieścia razy, co przy zaledwie dwudziestu dziewięciu utworach, które składają się na „Drogę do domu” jest wynikiem imponującym. Nasze są drzewa, liście, słowa, miłość, dom, spotkania, pragnienia, Itaka, świat, niebo, opowieści, radość, ogród, park, przyszłość, drogi, serce. Niektóre użyte wielokrotnie. Jednak „nasze” są niespełnione, są albo minione, albo przyszłe albo wyobrażone. Tak naprawdę nic nie jest nasze. Kolejny trop potwierdzający melancholijne poczucie braku. Nieziszczonej tęsknoty do naszych…. Ciekawostką jest także estyma, jaką darzy poeta drzewa, którym poświęca dwa wiersze, zaś w siedmiu kolejnych pojawiają się one jako trwały element krajobrazu wewnętrznego. To bardzo mocny ślad i sugestywnie wnoszący symbolikę trwałości, ostoi, domu, dzieciństwa. Jednak znowu drzewa stojące na straży pamięci o tych „bezpiecznych przystaniach” skłaniają nas do podejrzenia, że tych ostatnich już nie ma. Pozostały drzewa, niczym pomniki tego co utracone. Piotr Kominek to nie tylko bardzo płodny poeta. To nie tylko bardzo „nienowoczesny” w dobrym tego rozumieniu piewca miłości. To sugestywny budowniczy światów, dróg i ścieżek, do podążania którymi nas zachęca. Jednak nie dajmy się skusić tej sugestywności. Wyrazistości obrazowania, prostocie przesłań, czasem wręcz deklaracjom, które nie wymagają komentarza. Pod nimi wszystkimi kryje się coś jeszcze a ścieżki, którymi poeta nas wiedzie i uwodzi plączą się i gubią. Jeśli wdamy się w grę z autorem, jeśli wejdziemy w ten labirynt być może odkryjemy to co naprawdę on ukrywa. A jeśli to tylko mistyfikacja? Cóż jeśli nawet to piękna i powinniśmy dać się skusić na podjęcie tej gry. Wszak wszyscy zmierzamy na powrót do domu.

Piotr Kominek, Droga do domu, Mamiko, Nowa Ruda 2022.

Paweł Kołodziejski