Ten tomik jest znakomity. Prosty w swojej dykcji, ale zmuszający nas do lektury wnikliwej, bowiem te wiersze nazwałbym introwertycznymi. Wszystko tu dzieje się we „wnętrzu egzystencjalnym”. Gdzieś obok nas – jak zwykle – toczy się codzienność, ale to nie ona jest bohaterką tych wierszy. Kiedy odwracamy na drugą stronę „monetę” naszego istnienia, to tam toczy się świat własny i niepowtarzalny.
Leszek Żuliński
Kształty
Moja ręka wydłużyła się
o sto dwadzieścia centymetrów
Roztrącam krzyki ludzi
bez ciał
Buty rozpoznają ulice
po kształcie kostek brukowych
Tylko one są
człekokształtne
Formes
Mon bras se rallongea
de cent vingt centimètres
Je disperse les cris des gens
sans corps
Mes chaussures reconnaissent les chemins
à la forme des pavés
Seuls ces derniers
ont une forme humaine
Biel
Dotykam odprysków lakieru
na białej lasce
Urywa się brzeg
Przestrzeń milczy
Tylko chmury krzyczą
błyskawicami
Pazury orzą skórę
Zlizuję deszcz i krew
Blancheur
Je palpe des éclats de vernis
sur une canne blanche
Le rivage se brise
L’espace demeure muet
Seuls les nuages hurlent
des éclairs
Les griffes labourent ma peau
Je lèche la pluie et le sang
Piękna
Rozsypały się kolory
Sznuruję buty na czarno
Sadzę w głowie cebulki
Włosy zaplatam w ścieżki
Obiecałeś pokazać mi zapach barw
Oglądam dłońmi orchidee
A ty wciąż powtarzasz
że jestem piękna jak one
Belle
Les couleurs se dispersèrent
Je lasse mes chaussures en noir
Plante des racines dans ma tête
Tresse mes cheveux en sentiers
Tu as promis de me montrer l’odeur des couleurs
Je regarde les orchidées avec mes mains
Et toi, tu ne cesses de répéter
que je suis belle comme elles
Yolanda Podejma-Eloyanne, urodzona w Laskach gdzie pozostała część jej duszy. Od 40 lat paryżanka. Matka dwóch wspaniałych córek. Prawniczka z wykształcenia. Poetka, malarka i podróżniczka z zamiłowania. Zauroczona Amazonią i Karaibami dokąd często powraca.