Wywar z głowy – recenzja “Miasta bez przystanków”
Dla niektórych pisarzy ważne są fabularne wolty, inni dogrywają swoje teksty tak, aby każdy szczegół łączył się z innym, a tekst przypominał kostkę Rubika; jeszcze inni skupiają się na języku i lubią przypominać, że to wszystko nieprawda. Są także tacy, dla których język to medium, dzięki któremu mogą oddać najgłębsze nieuświadomione pokłady własne. Ci, dla których ośmielona wyobraźnia jest wyborem pierwszym, naturalnym. Stanisław Florek ze swoim „Miastem bez przystanków” wpisuje się bez trudu do ostatniej grupy, dla niego proza to zdjęcie rentgenowskie lęków, snów, fantazji i przeczuć. Od pierwszych zdań książki wie się, że nie mamy do czynienia z prozą „robioną”, wytwarzaną fabrycznie, zakrojoną na łatwe znaczenia,Read More →