Magdalenki to kruche, słodkie ciasteczka w kształcie muszelek. Takie ciasteczka w formach ludzkich i nie-ludzkich uśmiechają się do nas z okładki książki. Niby sielskie, a jakieś dziwnie niepokojące w swoim wyrazie. Niektóre bez oczu, inne bez ust. To tylko ciasteczka, nie ma co brnąć w domysły, a jednak, a przecież… Słodkie, kruche ciasteczka o muszelkowym kształcie, takie są klasyczne magdalenki. Słodkie i kruche są kobiety w naszym „męskim” kodzie kulturowym, a muszla jest jednym z symboli kobiecości, akcentująca jej zmienność (przypływy-odpływy) i uleganie emocjom. Czy poetka zaprasza nas do takiego kobiecego świata? Dziwaczna i niepokojąca forma magdalenek z okładki wprowadza już pierwszą wątpliwość. Potwierdza jąRead More →

„Ten garnek to mój bóg” Ewy Kacy to zapis takiej wędrówki, która kończy się dobrze. Bo zgoda na świat jest jedynym wyjściem, zgoda, która nie jest bierną akceptacją, ale twórczą aktywnością. W miarę zbliżania się do celu wędrówki, poetka szlifuje formę wierszy, redukując ich zapis, destylując treść […] Pisze o zbiorze wierszy Ewy Kacy Paweł Kołodziejski. Zapraszamy do przeczytania całej recenzji:Read More →

To wiersze o miłości. Mój Boże, znowu? Ile napisano już w tym temacie i jeszcze napisane będzie. Czy kolejna melodia potrafi potrącić o nowe struny, może dać inspirację do odkrywczych refleksji? Ewa Kaca w swoim tomie „Ten garnek to mój bóg” udowadnia, że można tak ustawić promień obserwacji, aby oświetlił te miejsca, które nadal pozostają osłonięte cieniem niedopowiedzenia. Wyjątkowością jest tutaj fakt, że poetka używa nie światła, ale właśnie cienia, wydobywa – ukrywając, odsłania przez zasłonę. Paradoks. Sztuka. Wiersze składające się na omawiany tomik są w swojej warstwie werbalnej raczej anty-miłosne, są wręcz pochwałą nie-miłości, są wyzwoleniem się spod jej ciążących okowów. Jak to zatem jestRead More →

Dawno nie czytałem takiej poezji. Tom „A wiatr w polu leży” Marty Basąg to doskonała lektura na okres zimowego przesilenia, na dni krótkie a noce długie, na szarość i smutek za oknem. Wyczytałem, że ulubioną porą roku Autorki jest zima, jednak obawiam się, czy miała ona na myśli zimy, jakie nam się ostatnio przytrafiają. W każdym razie jeżeli kogoś dopada melancholia z powodu aury (lub jakiegokolwiek innego powodu) z całą odpowiedzialnością przepisuję mu w recepcie najnowszy zbiorek wierszy Marty Basąg. Powiedzieć, że to wiersze optymistyczne, radosne, słoneczne, to przecież nic o nich nie powiedzieć. Nie w tym jest siła ich pozytywnej wibracji. Nie wyczytamy wRead More →

„Zawsze fragment” to tytuł ważnego tomu poetyckiego w dorobku Tadeusza Różewicza. Stanowił on również najkrótszą wykładnię lirycznego, a może nie tylko lirycznego świata tego wybitnego poety. Podobnie rzecz ma się z propozycją Szymona Florczyka i spieszę z wyjaśnieniem, że nie chodzi bynajmniej o wtórność, epigonizm, czy choćby twórcze nawiązanie do klasyka polskiej liryki ubiegłego stulecia. Świat Florczyka, podobnie jak świat Różewicza jest mozaiką złożoną z wielu fragmentów. Możemy podejrzewać, że w przypadku autora „Kartoteki” spójność obrazu została strzaskana wojennymi bombami, u krakowskiego poety powód jest zgoła inny. Wydaje się, że monadyczny świat jest światem zastanym, niczym w ziszczonej przepowiedni Witkacego. To wielość niekoniecznie składająca sięRead More →

Zapraszamy do przeczytania osobistej opinii na temat “Lata w hamakach”. Paweł Kołodziejski odczytał ten zbiór wierszy nie jako krytyk, ale towarzysz podróży: Lato w hamakach, czyli kilka osobistych słów o najnowszym tomie wierszy Mariusza RopczyńskiegoRead More →

Oddanie wrażeń towarzyszących lekturze tego zbioru nie będzie zadaniem łatwym. Przede wszystkim dlatego, że zawarte w nim wiersze są mi bardzo bliskie. Po pierwsze styl pisania i przyjęta poetyka w jakiś niepojęty sposób reprezentują te wartości, których szukam w poezji oraz staram się sam uskuteczniać. Również metoda obrazowania nadająca szczególny rytm narracji jest mi bardzo dobrze znajoma. Czytając te wiersze miałem nieodparte wrażenie, że napisał je jakiś nieznany mi „brat po piórze”. Jeśli jeszcze dodam, że jesteśmy rówieśnikami (rocznik 1976), to i bardziej zrozumiały wydaje się sposób postrzegania otaczającej nas rzeczywistości. Czyżby znów odezwało się pokoleniowe powinowactwo?  Biorąc to wszystko pod uwagę trudno będzie miRead More →