“W świecie chaosu, nadmiaru pustych informacji, obojętności, zdrady i okrucieństwa można jednak, ba trzeba, dać świadectwo człowieczeństwa.” Pisał o poezji Joanny Brzostowskiej Paweł Kołodziejski. Autorka z Czudca trzyma się twórczości życzliwej, przezwyciężając zimową i życiową melancholię poprzez zastrzyk wiosennych wersów. “Wiosna przyjdzie i tak” i nikt nie zdoła jej powstrzymać. Wesoła nowina Wesoła nowinawiosną będzie mamąnie pierwszy razostatni razw bezświadomym oczekiwaniuogląda przez szybębrudny kwadrat niebawciąż ten samnielubiany przez słońcezamiast wiatru świszcze batwspomnienia zbyt stare, by pachnieć łąkąkulawe nogi tańczą w miejscu wiosną będzie mamązaźrebione klacze ważą więcejnim padnie strzał W pustych domach W pustych domach stare dziejeprzyoblekły się w ciszęKurz i wilgoć toczą wojnęo panowanieRead More →

Jest cienki jak liść i jak liść zielony. Słaby i niedojrzały? Wszak mógłby takim być. Poetycki debiut Joanny Brzostowskiej nie musi być jednak traktowany z delikatnością i wyrozumiałością właściwą dla pierwszych taktów wygrywanych przez artystę. Wręcz przeciwnie, to poezja świadoma swojego powołania i drogi, którą ma podążać. Tym, co zwraca szczególną uwagę w lekturze, jest spójność poszczególnych tekstów składających się na tę książkę. Właściwie książeczkę, ponieważ tomik zamknięty w 32 stronach jest cienki jak liść, którego wyobrażenie przywołuje na okładce. Pomimo skromnych rozmiarów mamy do czynienia z poważną propozycją literacką. Kluczem do niej jest otwierający całość wiersz „Cisza”. Właściwie, gdybym miał zamknąć swoją wypowiedź wRead More →

Faktura liścia naturalnie przypomina nasz układ nerwowy i krwionośny. Jeszcze dalej jest struktura słów, która nakłada się na tę cielesność, próbując dotrzeć do “trzewnych” i nieodgadnionych sfer. “Nerwy na skórze” Joanny Brzostowskiej to tego rodzaju podróż do wewnątrz, z której wyławia się unikalne drobiazgi i nieoczywiste splątania wersów. Przeczytaj kilka wierszy z tego zbioru.Read More →

Dusza na ramieniu, serce na dłoni, a nerwy na skórze. Poezja rodzi się właśnie z tego rodzaju stanów, gdy wrażliwa postać rozrywa skorupę i wnętrza nie da się już ukryć. Podobnie jak u meduzy z któregoś z opowiadań Sartre’a. Joanna Brzostowska wyruszyła w swoistą podróż, aby odkryć to, co znajdowało się tak naprawdę najbliżej. Stany, emocje, rzeczywistość ukryta niczym w śnieżnej kuli. Z dalekich, wewnętrznych krain przywiozła ze sobą pamiątki z walki – a teraz możemy obejrzeć te poetyckie slajdy, które suną spokojnie i wytwornie tylko w sobie znanym rytmie. Świt Zaciskam powieki,by uwięzić pod nimi sen o Tobie.Pod poduszkę wkładamnieodporne na świt obrazki szczęścia.WertujęRead More →