Iwona Świerkula dała się poznać jako poetka, która nie musi używać fajerwerków, aby wywołać u czytelnika uczuciową i interpretacyjną reakcję łańcuchową. Wystarczy kilka obrazów, pęk prostych słów, aby coś zaczęło się z nami dziać. Podobnie sprawy się mają z “5 księżycami”, których moc tkwi w niewymuszonej prostocie i naturalności. Ten tomik to pożegnanie z najbliższą osobą i powitanie nas, czytelników. Rodzice tacy starzy że łzy już im wyschłynazbierali chorób ile inni pieniędzyza firankami wypłowiałe twarze jak paranad stygnącą herbatą ulotnipatrzę na nich wstrzymuję oddech przecież nie mogą tu zostać na zawszeskóra straciła jędrnośćlewa noga we wczoraj może by tak cofnąć wskazówkęi usłyszeć ponownienałóż czapkę zjedzRead More →

Dorobek Iwony Świerkuli jest naprawdę pokaźny. Do długiej listy interesujących tomików: Odcienie Fudżi Szwy, To jeszcze nie raj, Gołoborza, Demakijaż, Dołączyło ostatnio tajemnicze Puerto Znikąd. Warto zanurzyć się w tej egzotycznej poezji.Read More →

Wszystko zaczęło się od tytułu… Znikąd pojawiło się „Puerto Znikąd”. Postanowiłam tak zatytułować tomik o wędrówkach po polskich miasteczkach. Wierszy było już całkiem sporo, kiedy zaczęłam malować egzotyczne krajobrazy i zrodził się szalony pomysł, aby to one stały się ilustracjami do tomiku. Jednak obrazy nie pasowały do zebranych utworów, więc zaczęłam wymieniać wiersze. Naprawdę nie planowałam pisania o Karaibach. Nigdy nie byłam w Ameryce Środkowej. W młodości dane mi było dotknąć jedynie Ameryki Północnej i Południowej, ale nie tamtych okolic. Gdybym miała więcej pieniędzy, to kupiłabym bilet i po sprawie. Zaczęłam więc czytać, czytać… O miejscach nawiedzanych przez trzęsienia ziemi, tajfuny, powodzie i na dodatekRead More →

Cyjanotypia – technika fotograficzna wykorzystująca światłoczułość soli żelaza, charakteryzująca się monochromatycznym obrazem w kolorze niebieskim, tworzonym przez błękit pruski. Bez cyjanotypii nie byłoby “Błękitnej rapsodii”. Sklep z antykami aby coś kupićtrzeba coś sprzedaćlub odbić się od wystawyby zagłuszyć śpiew syren ale manekiny za głośno wołająwchodzę przez szkłopod obrazem drugi obrazpod nim zamysły twórcy i widzę go jak spienia farbyjak kołysze się na uśmiechui przewija światna prawą stronę Otwieranie drzwi Sadi powiedział że kotktóry idzie polować na myszjest lwema kiedy spotyka lampartastaje się mysząw moim domu nie maani kota ani myszytylko za ścianą słychać szczekaniea gdy mury cichnąujada w nich pustkawtedy wyruszamby zapolować na wiersztaki ażRead More →

Iwona Świerkula to dobrze znana nam autorka, która uwielbia do swojej poezji dodać odrobinę egzotycznych przypraw. Po takich książkach jak: Odcienie Fudżi Szwy To jeszcze nie raj Gołoborza Przyszedł czas na Demakijaż, czyli tomik, który sprawnie operuje wszelkimi kosmetycznymi metaforami, aby wydobyć spod nich coś więcej.Read More →

Iwona Świerkula znów jest na poetyckiej warcie, podczas której żaden obraz, żaden detal czy półsłówko nie mogą się prześlizgnąć bez czułej identyfikacji. Mimo że to “Demakijaż”, na szczęście nie zmyjemy z autorką piękna świata, co najwyżej zdemaskujemy kilka uczuciowych konstelacji i romantycznych wybryków. Czy ta poezja pudruje nosek? Czasem tak – ważniejsze jest jednak to, że zostawia w nas ślady jak rozmazany tusz i hieroglify spisane szminką na lustrze. Trzy gracje (ekfraza do zdjęcia Diany Arbus) dwie wstrzymały oddech trzecia robi zdjęcieno chodź już do nasjedno wystarczymam nadzieję że nie wyszłamtak okropnie jak poprzednio mocna kawa i dym z papierosówprzyprawiają rozmowęto lepsze niż nowy kapeluszprzedRead More →

Poezja często podryguje w wiosennym nastroju, bywają jednak też chwile, gdy bukoliki ustępują miejsca tekstom o bardziej posępnym charakterze. “Gołoborza” to zbiór wierszy, w którym z kamiennym sercem przemierzamy kolejne kraje i epoki historyczne. Nie warto się jednak bać — uważni czytelnicy znajdą tu kilka ciepłych nut wśród względnie minorowych tonów. Warto czekać na ich dźwięk, nawet gdy wokół nas tylko huk wichru i nieprzebyte gołoborza. Listopad zmarli podchodzą bliżejszturm pająków jęki szmery wyciapewnie jakiś Jankiel stroi skrzypcekrzaki za oknem w lejcach wiatrujakby cały świat dokądś jechałwoźnica wtula się w kołnierzzamalowana czerwienią zieleńzaraz farba odpadniekruszą się żołędzie pod butami przechodniówziąb wciska się przez szparyliście wRead More →