Kto by się spodziewał, że poezja skromna, prywatna, wyrastająca z drobiazgów cichego życia może mieć siłę wystrzału, który jeszcze długo będzie dzwonił w uszach oszołomionego czytelnika. Niektóre wersy z tego zbioru to ciosy, po których naprawdę trudno się pozbierać. Niby wszystko rozgrywa się tu pomiędzy stołem, krzesłem, garnkiem a wspomnieniami, ale Ewa Kaca udowodnia, że to wystarczy, że czasem mniej znaczy po prostu mocniej. Jeśli chcecie dostać w skórę, to “Ten garnek to mój bóg” to Wasza lektura na koniec lata. *** nie przynoś mi bratkówna gróbpodaj mi za życia kwiatynie chcę biegaćpo polach Błękitui nie czućtwojej rękii spojrzenia sobie w oczynie na krzyżgdzie milczeniembędzieRead More →