Filo-Milo był bardzo głodny. Niedawno wyfrunął z poczwarki, w którą się zamienił, będąc jeszcze tłustą, ale sympatyczną, gąsienicą. Zjadł wszystkie zapasy. Latanie samo w sobie wymagało sporo nakładów energii, a on wciąż jeszcze rósł, jego chitynowy pancerzyk twardniał, a skrzydełka stawały się coraz większe i coraz bardziej żółte. A jedzenia wciąż było za mało. Szkoda, że nie jestem już gąsienicą – myślał – albo poczwarką. Wtedy miałem naprawdę dużo jedzonka. A teraz muszę latać, żeby je zdobyć. I wtedy to zauważył. Najpiękniejszy kwiat na łące o złocistych płatkach. – Złoć łąkowa – wtrąciła później Królowa Buków, której Filo – Milo opowiadał tę historię. Ach tenRead More →