Nowa książka gliwiczanina, jest dużą niespodzianką. Chłopek świetnie się rozwija i wchodzi w dojrzałość poetycką dawno nieuczęszczanymi ścieżkami. Interesująca lektura, świadectwo wrażliwości, oczytania i sprawności językowej. Intrygująca osobowość poetycka, wyraziście i zdecydowanie odcinająca się od rówieśników. Żonglowanie konwencjami literackimi, swoista korespondencja ideowa, kulturowa, duchowa Szczególna gra literacką nadświadomością. |
Ryszard Chłopek – (ur. 1979) poeta, prozaik, krytyk literacki. Publikował w min.: „Opcjach”, „Śląsku”, „Megalopolis” „Ha!arcie”, „Nowym Wieku”, „Pro Arte”, „Autografie”, „Kursywie”, oraz antologii W swoją stronę. Redaktor „ARTylerii”, autor tomiku Wieczna ospa (Kraków 2002). Mieszka w Gliwicach.
Wiersze z wydanego tomu:
Krzysztof Kamil Baczyński rozmawia z Filippo Tommaso Marinettim na temat wolności jednostki
Na ulicy kałuża, na ręce zegarek, na około dom. Ten z ciepłem
żony zsuwającej szlafrok, ledwie syn usnął. Wiatr kołysze latarniami
jak drzewami w lesie. Jesteś niczym powstaniec. Kładziesz się
na jezdni, na ziemi, na kobiecie i pełzniesz, i czekasz,
i wiesz.
Coś mruczy po twojej stronie;
a Bóg jest cierpliwy jak wędkarz
wygrzebujący o świcie robaki.
Wynosi cię ponad innymi.
Czyż musi być w tym jakiś haczyk.
Biskup polowy Leszek Sławój Głódź wyjaśnia, że Chrystus chętnie poszedłby do wojska, gdyby nie to, iż w jego czasach bogiem wojny był Mars
Kiedy Jozue przybył nad brzeg rzeki,
smutne spojrzenie rozdarł na dwa nurty,
bo nie chciał wojny, był Boga człowiekiem,
na tyle słabym, że wsparł się o burtę
jednej z tych łodzi, co siadły na piachu,
na dzień czekały, który z krzykiem rogów
obali Jerych i ocali Rachab,
tak duch ratuje tych, co zdradzą swoich.
I jeśli anioł wśród świateł pustyni
miecz wzniesie w górę, w gorącym powietrzu
świat zadygocze, trzymaj jednej sprawy,
która jak pocisk wytyczy ci drogę.
Bo nie ma klęski większej niż wahanie,
gdy jak Jozue dzielisz na dwa nurty
swoje spojrzenie, a łodzie czekają,
kiedyś przemienisz je w rybackie kutry.
(A kiedy szatan przybył nad brzeg rzeki
i prosił Boga, by zatrzymał słowo,
Bóg odpowiedział mu właśnie bombami,
które podstępem wrzucił mu pod ogon).
Ian Curtis jedzie do Paryża na spotkanie z Jimem Morrisonem, chcą porzucić mikrofony i założyć hodowlę świń w stanie Alabama
Świat nigdy nie miał tego dynamizmu, o który go posądzano.
Podsądny wolał raczej czaić się gdzieś na uboczu
i aż po sądny dzień nie rzucać się w oczy. Oczywiście
są rozmiary, których nie da się ukryć, choć podobno
najtrudniej znaleźć to, co samo podchodzi pod ręce i stopy.
Pociąg ciągnie się po kręgosłupie torów. Wokół
panuje nienaturalny spokój, jakby jakieś mięso
psuło się za wzgórzem.
To gniją nasze czasy – krzyknąłem – bezlitośnie.
Pasażerowie uśmiechnęli się jakby przekazywali
sobie, że to się przecież zdarza.
Tak, bo to się zdarza. 7.33. Pociąg ciągnie
się. Na żebrach drugiego toru huśtają się
dzieci.
Amerigo Vespucci zaczyna rozumieć, że Krzysztof Kolumb się mylił
Drzewo w podwórzu chyli się ku ścianom. Jakby pod
ciężarem liści. Ich jest dużo, dużo i więcej. Z każdym
dniem przybywa. Trwa wiosna.
Na podwórze wchodzi mężczyzna. Kołysze się jak wagonik
kolejki linowej, ale idzie prosto. Przystaje. Rozgląda się w miejscu,
gdzie kiedyś była trawa. On był tu, pamięta zapach deszczu
na rozmiękłej ziemi. Kwiaty pod trzepakiem i kwiaty na oknach,
które podlewała niemłoda kobieta.
Jej już tutaj nie ma. Mężczyzna przykłada ucho do ściany.
Zamiera. Poszczerbiony tynk zaczyna mu szeptać jego własnym
głosem.
Duch Rafała Wojaczka wychodzi przez okno, usiłując uciec przed pijanym Krzysztofem Siwczykiem
Czasem trzeba być ślepym, żeby dostrzec.
Weźmy kolory zapachów, kształt idei albo
człowieka. Jak w szumach i trzaskach powoli
przechodzi. I jak rozbrzmiewa, kiedy go już
nie ma. Trzeba być głuchym, by usłyszeć nagle
tę ogromną ciszę nad dachami miasta, gdzie
nie jestem obrazem, nie jestem sztandarem,
ale kosmykiem nerwów spadającym z nieba.
Gall Anonim dowiaduje się, że żadna szanująca się redakcja nie przyjmuje anonimów, i zaczyna rozumieć, że stał się pierwszą w Polsce ofiarą piractwa
Marcie
i na mnie też możesz spojrzeć jak przez okno, na zwinięty
w porę papirus powietrza, bo mnie też może tu nie być
(przynajmniej w sensie optycznym), a możesz beze mnie
się dusić (choć w sensie optycznym nadal nic się nie zmieni)
bo brak możliwości nie jest brakiem mocy, bo czy gdy się
modlisz to rozmawiasz z Bogiem lub czy gdy jedziesz
traktem to faktycznie oswajasz przestrzeń; czy
zostawiasz za sobą cokolwiek, czy spotykasz raczej coś
nowego
Ryszard Chłopek. Legendy schodzą z pomników. Nowa Ruda : MaMiKo, 2003