Roman Rzucidło – Trochę inaczej

“Trochę inaczej” Romana Rzucidło to jazda bez trzymanki – choć, o paradoksie, zarazem: z wielką uważnością – po rozmaitych peryferiach: światopoglądowych, egzystencjalnych czy związanych z unikalną wrażliwością społeczną autora. Oryginalne, oparte na gnostycko-manichejskich wątkach przekonania życiowe autora znajdują wyraz w liryce najwyższej próby, balansującej w cudownie niejednoznaczny, labiryntowy sposób między pesymizmem “vanitas” a niezwykle ważnym przesłaniem o najwyższej wartości ludzkiej ułomności (chciałoby się powiedzieć: człowieczeństwa w ogóle). Kluczowa dla twórczości nyskiego poety postać outsidera, czerpiąc inspirację z manichejskiego wywyższenia sfery duchowej ponad materialną, sytuuję się wobec dokuczliwego “zgiełku świata” na pozycjach mocno kontestatorskich, niepozbawionych wszakże refleksyjnej empatii. Całość stanowi fascynujące świadectwo życia “trochę inaczej”, podążania “drogą mniej uczęszczaną”, już na wstępie wymagającą poniesienia niebagatelnych egzystencjalnych kosztów, lecz skutkującą najcenniejszymi wartościami duchowymi.

Weronika Stępkowska


Pożegnanie

Nasze miasta też kiedyś zasypie piasek. To będzie
bardzo ciche usypianie ruchu na ulicach, przewlekła degradacja
urzędów i sklepów. Naprawdę nic nagłego. Tylko ktoś wyjmie
specjalne obcęgi do wyrywania języków, inny ktoś

zamieszka pod fontanną. Nie będą już tak lśniły karoserie,
do cna zedrą się zapachy, wypolerowane pomniki oślepną
od kurzu. Ten koniec będzie bardzo powolny. Nie nastanie,
lecz przypełznie. Niektórzy wręcz go nie zauważą. Jeśli w ogóle
da się po czymś go poznać, to po wykwitach gnoju
w miejscach, gdzie kiedyś sprzedawano żywność.

Ale może i na to będzie sposób. Mieszkańcy blokowisk
są pomysłowi, więc wynajdą skuteczną metodę surwiwalu.
Po prostu trzeba będzie się przenieść, przekroczyć
ostatnią bruzdę i wyświetlić swoje żale prosto w noc.
Taka modlitwa nie może pozostać niewysłuchana.

Trochę inna

Trochę w ciąży, trochę w szoku. Wychodzi na ulicę
prosto w najgwarniejszy tłok, imiona żywiołów
wypisane ma na twarzy. Niedbała i zadziorna.
Nawet gdy mija przechodniów, daje im do myślenia,
burzy spokój obojętnym, zaangażowanych wtrąca
w marazm. Czerwone światło pada pod jej stopy,

będzie je deptać jak szkarłatny całun. W nim przecież
dozna przemiany. Trochę w ciąży, trochę na haju.
Nie zwraca uwagi na to, co wszyscy, sukienkę ma
lżejszą niż zaćma, usta pomalowane czarną
szminką. Nie, nie będzie krzyczeć i kurwować
w środku miasta, nie zrobi z siebie wariatki,
tak jak byście chcieli. Ona tylko przełączy się i odpłynie.
Bez żadnego wspomagania. Wrzuci na luz i po prostu.
Po prostu rozleje się magmą

po umysłach tłumu.


ROMAN RZUCIDŁO ur. W 1970 roku. Romanista, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Wydał dotąd dwa tomiki wierszy: „Nie było faktów” (1992), „Nieprawdziwy świat, prawdziwe sny” (2014). Jego wiersze ukazywały się w prasie literackiej. Laureat kilkunastu ogólnopolskich konkursów poetyckich.