Max Pogarda wraca z borów i uroczysk z plecakiem pełnym zaklęć. Wraca po wypuszczeniu z cięciwy dobrze przyjętego “Splotu pogardy“. Teraz napina łuk po raz drugi… i tak oto w rozgrzane ręce czytelników wpada “Uderzenie pogardy”. Czy coś się zmieniło w tym zaskakującym postromantycznym uniwersum? Tak, smoliste wersy przeistoczyły się dzięki alchemicznym sztuczkom w czystą czułość. Nie jest to jednak kolorowanka, tylko wciąż pamiętnik rozbójnika, który tańczy na ostrzu języka. A nuż to wiersze dla Ciebie.
Ćmiarz
Skosztuj mnie – dobranoc:
Niczego się nie nauczy;
Drobnopęcherzykowa piana
I słodki zapach:
Poznasz to po
Nasyceniu tonu.
Dobranoc.
Zabrakło mu tchu –
W oparach goryczy:
Drobnopęcherzykowa piana
Bałtyckiego porteru.
Czaruj mnie, czaruj –
Nuta grozy. Dobranoc:
Z bólem serca i z bólem głowy.
Długie palce przyzwyczajone do gry –
Twoje oczy przyczajone pod sufitem
(Z perspektywy poduszki).
Niezaprzeczenie
Wonne patyczki
To nie zapach skóry,
To nie perfumy
Zmieszane z potem,
Ani kurtka skórzana.
To para.
Kartka papieru
Nie ma krtani,
Nie ma krwi gorącej,
Ani włosów,
W których palce
Wędrują.
Zdjęcie nie może
Zdejmować niczego,
Nie może rozbierać
Palcami,
Bo ich nie ma.
Nawet nie czuje
Powietrza
(Którym Ty oddychasz).
Nie czaruje –
Elektrycznej
Energii
Romantycznej.
Legion
Zamieniać słowa w zapachy
Potrafią tylko
Najsubtelniejsze wspomnienia –
Uwierzyć w słowa
Tak, jak się wierzy w dźwięki,
Można tylko pod wpływem
Szczególnych emocji.
Kim jesteś wobec tego,
Wobec stanów ducha
Zamierzchłej przeszłości.
Gdybyś ty słyszał
To wszystko –
Jaka to jest
Zawierucha.