Maurycy Dudek powraca, tym razem reportażem liryczno-historycznym o podróży pary mieszanej i psa po unijnych Bałkanach własnoręcznie zbudowanym kamperem o wdzięcznej nazwie Zombiebus. Jednak podróżnicy, zamiast łowić zombie i pricolici, przez kilka miesięcy badają, jaki jest związek między architekturą organiczną i ceną regulowaną paliw, dlaczego na Węgrzech odbywają się kurułtaje, co złego jest w dokarmianiu niedźwiedzi i jak Bułgarzy dorobili się dróg podobnych do szwajcarskiego sera. A przy okazji odkrywają, czym jest starzenie na słodko.
Wśród bałkańskich przygód nie zabraknie pojedynku z niedźwiedzicą, zakwefionych panien młodych i watah rumuńskich psów, a nawet automatu telefonicznego w kształcie stokrotki, ale przede wszystkim Czytelnik odnajdzie w książce opowieść o historii, polityce oraz narodowościowych i kulturowych stereotypach i przenikaniu kultur.
W życiu nie widziałam niedźwiedzia na wolności. Stwierdzenia Księcia, że nie będziemy spali w górach, bo może przyjść niedźwiedź, uznałam za traperskie legendy. A tu proszę. Atrakcja zaliczona, ruszamy dalej.
– Patrz! Patrz! – zawołał Książę, a na poboczu stoi niedźwiedzica z dwojgiem młodych. Motocyklista z Holandii, który jechał przed nami, ponownie się zatrzymał i po raz kolejny zaczął robić zdjęcia.
Przyglądałam się niedźwiedzicy. To było dorodne, ciemnobrązowe zwierzę, a jej misie były za to jak małe kuleczki, czujne i w całości skupione na obserwacji matki. Wiernie ją naśladowały. Ona do przodu, one za nią. Ona staje, maluchy też.
Usłyszałam, jak Książę krzyczy:
– Leży!
Nie zauważyłam, kiedy motocyklista upadł. Kiedy oderwałam wzrok od niedźwiedzi, nie było go już w polu widzenia.
Książę tak jak stał, w TYCH cholernych japonkach, wyskoczył na jezdnię.
– Obserwuj niedźwiedzia – zawołał.
Odkręciłam szybę i obserwowałam, aż dostałam zeza rozbieżnego. Jednym okiem patrzyłam, jak Książę i niedoszły obiad misia szarpią się z motocyklem, drugim, jak niedźwiedzica waha się, podejmuje decyzję i rusza. A za nią ruszają niedźwiadki. Mama uznała motocyklistę za smaczny kąsek, więc szła powoli wzdłuż linii lasu, minęła na wyciągnięcie ręki bok naszego auta i zbliżyła się do barierki oddzielającej asfalt od drzew. Od motocyklisty dzieliły ją góra trzy metry. Motocykl nadal leżał. Motocyklista, bardzo blisko niedźwiedzi, też. Książę, oddzielony od zwierząt motocyklem i pulchnym facetem w średnim wieku, wciąż próbował udźwignąć motocykl. A przy okazji jego właściciela, bo ten w panice zaczepił kurtką o kierownicę. Książę podejmował próby dźwignięcia motocykla przodem (bo zapewne boi się odwrócić do niedźwiedzicy plecami), a przecież powinien podnosić go jak ciężką szafę, z rękami do tyłu wzdłuż pleców.
– Tak nie da rady – myślałam przerażona. – Szczególnie z facetem na manetce. Jak mu pomóc? Gdzie mamy gaz? Czy wysiadać już, czy za chwilę? […]
Maurycy Dudek to alter ego i ciekawsza część osobowości Moniki Dziuby, pasjonatki podróży, historii, sztuki oraz kultury islamu, autorki nagrodzonej powieści obyczajowej „Przyzwoici Ludzie”. Arbuz na gorąco powstał w ramach autorskiego projektu ZOMBIE HUNTERS. AROUND THE WORLD przeprowadzonego wspólnie z Grzegorzem Kaźmierczakiem
Piekielnym i dzięki Programowi “Goście Radziwiłłów” finansowanemu przez samorząd Województwa Wielkopolskiego.