Koniec świata przychodzi zawsze w najmniej odpowiednim momencie – gdy poziomki są jeszcze ciepłe od słońca, a w szufladzie leży nieprzeczytany list. „A chaos ziewa” to poezja o tym, jak dziwnie splatają się wielkie katastrofy i drobne, codzienne poruszenia. Jak czasem łatwiej uwierzyć w upadek wszystkiego niż w to, że jutro znów wzejdzie słońce. Przeczytaj tę poezję, zanim będzie za późno.
I.
Balbina leży w poziomkach
nie byłaby przecież Balbiną, gdyby się czasem nie
zakochała
za – ko – cha – ła
sylaba na poziomkę
ląduje lekko w ustach
rozpływa się bez wysiłku w
słodkość, w namiętny róż
za – ko – cha – ła
co za chała
w pewnej odległości od Balbiny,
ale chyba nie aż tak daleko
kilku szaleńców planuje właśnie koniec
świata
koniec lasów, poziomek, pachnącego mchu
widzi ich? zrobi coś?
nie, chyba nie widzi
zakochała się przecież
każdy ma w końcu prawo poleżeć sobie czasem
w poziomkach
III.
Joanna stoi w oknie
(a tam kolorowe bomby, jak fajerwerki
spadają, spadają
a sędziwe drzewa, jak duchy
umierają, umierają
rumiani chłopcy, jak na komendę
zabijają, zabijają
a dostojne jelenie, jak robaczki
uciekają, uciekają
i jeden człowiek, jak szaleniec
śmieje się, śmieje
drugi zaś, jak w malignie, powtarza
nie dnieje, nie dnieje)
i myśli sobie: a ja co?
urodziłam kobietę
wczoraj, nad ranem, zupełnie nagle, bez bólu
maleńką, maciupeńką, palcem by ją złamał
ale spojrzała na mnie dumnie – skąd ta duma?
w tych oczach niewidzących jeszcze
coś mi znajomego jakby, jak przez sen
nadziejo? tyś to?

Maryla Galewicz
Urodzona w Krośnie na Podkarpaciu, obecnie mieszka i tworzy na Sycylii. Z wykształcenia filolog, pracuje jako nauczycielka języków obcych, a w wolnym czasie oddaje się pisaniu, którym pasjonuje się od dziecka. Miłośniczka przyrody, pieszych wędrówek i śródziemnomorskiej kultury.