Marek Boczek – Wierzę w przypadek

Urodził się w 1955 roku. Wraz z rodziną / żona i dwie studiujące córki/ mieszka w Sochaczewie. Z wykształcenia ekonomista, z zawodu doradca podatkowy. Poezją, tak na dobre, zajmuje się od pięciu lat. Od ubiegłego roku należy do Zachodniomazowieckiego Oddziału Ogólnopolskiego Klubu Poetów i uczestniczy w Żyrardowskich Wieczorach Literackich. Niniejszy tomik jest całkowitym debiutem i zawiera wybór wierszy z lat 2006 – 2008.

Wiersze z tomu “Wierzę w przypadek”


I tej wersji będę się trzymał


przez chwilę kiedyś myślałem
że ziemia się unosi
jak balonik
patyk od niego był różdżką
a ja
mogłem świat zmienić
w rakietę
powietrze wystarczyło spuścić
i wzlecieć razem

kwiaty z włosów
wieńca zwycięstwa
rozrzucane po drodze
tworzyłyby
nienazwane konstelacje

czegoś brakło
zostałem



Kadr


ociera się o ścianę
mam nadzieję że nie strach
bo czy można bać się o wczoraj i dzisiaj
gdy rośnie garb zrozumienia

zapalmy świecę będzie bardziej wyraźny
w aureoli choć jeden raz
metafizyka to czy gra tak szybka
teatr z obrotową sceną
areny piach

iluzjonista wkłada do pudła tnie
obraca jak klepsydrę
w stare-nowe składa
jest artystą najwyższej oczywistości
cylinder szalik białe rękawiczki
i koniecznie monokl by nie przeoczyć

jutro znowu ten sam kadr


Znaki


nadszedł czas na ruch
następny
wybór właściwego pola
może rzut monety lub kostka

zdać się na przypadek
możliwości niewielkich rozterek
potem rzucić raz drugi
i upewnić się

a może zagrać o wszystkie
pola i czarne i białe
szczęśliwie pohetmanić
brak odwrotu dotknięte idzie

tylko trzeba się pożegnać
z taboretem bujanym
przybrać inne barwy



Odbicie


każdy miał kiedyś chwilę
wysupłaną z mieszka przypadku
co z nią zrobił nie wie pewno
zagubił w szalonym pędzie
w biegu donikąd w powietrze

sąsiad z zamkniętymi oczyma
nie współczuje i nie zazdrości
tak by się chciało pozmieniać
uwidocznić bo jest we wnętrzu
jakże innym od pokazywanego
i łatwo zapomnieć o tym
w nicość wdepnąć
porzucić wyobraźni sady
ukorzenioną wyłączność

a może by tak na chwilę
z sadu i jeszcze z tego drzewa
jabłko spadło nie ogryzek



Wiatr


wiatr
znów niestety jesienny
przyniósł wspomnienie drabiny
jej szczeble bezpieczne
namiastkę nieba
kwiaty wiśni

liść
jeszcze mocno się trzyma
być może raz ostatni
zagląda do kufla
na złota i piany
układ

zobacz
samolot wyznanie czyjeś pisze
wodą w świat
czytaj szybko
nim je rozwieje
wiatr