Kilka wierszy z wydanego tomu: Krystyna Łukasik 5. I. 2011 Upragniony wiersz Najbardziej pociąga mnie wiersz jeszcze nie napisany ale już wschodzący w wyobraźni Z porozrzucanych pomysłów zawołań pojęć Najlepiej o tym czego jeszcze nikt nie napisał czego jeszcze nie było ale już się zaczęło wydarzać Gdy złoży się elementy przeczuć i zawiedzionych nadziei ukarze się rząd słów które wyjawią to co pć napisane a kryją to o czym nie powinno się pamiętać Krystyna Łukasik 29. XI. 2009 Rodzaje wierszy Są trzy rodzaje wierszy dla siebie dla Czytelników i dla Krytyków pierwsze to odkrywanie prawd o sobie które powinno się zachować w szufladzie Drugie to prawdy o innych którym życie spłatało niejednego figla Trzecie to wielosłowie z usilnym wysiłkiem by nic z niego nie wynikało Węzły zdań nie do rozsupłania Meandry zawiłości udające kompetencje Mocne słowa Miast mocnych przekonań Zbitki pojęć przeczących sobie na- wzajem Słowa wyjęte ze słowników wyrazów obcych lub przepisane z akademickich podręczników co przestały być królowymi mądrości Sztuka polega na tym by wyglądały na skomplikowaną filozofię bytu i niebytu Który krytyk zaatakuje takie cuda? Krystyna Łukasik II.XI. 2011 Vivat Latina Łacina – matka wielodzietna Nauki i sztuki wszelakich Matka bliźniąt- medycyny i farmacji Matka języków – włoskiego, francuskiego hiszpańskiego Przyjaciółka Cicerona Dantego Kopernika Miłośniczka muzyki niegdyś grzmiała forte Dziś skromnie – piano Ukrywa nie jedną tajemnicę Abnegacja barbarzyńców dawnych i współczesnych ukróciła jej wpływy pochowała nie jedną mądrość i wiedzę o świecie nawet w obrzędach kościelnych Jej erudycji i elegancji nie zastąpi żaden język O tempora o mores Łacino wróć! Marzenia Gdy marzyłem o misiu kupowali mi klocki Gdy marzyłem o sankach kupili mi hulajnogę Gdy marzyłem o rowerze kupili mi sanki gdy obdarowali rowerem śniłem o aucie Czas płynął Dostałem pracę w przemyśle samochodowym by stale o niej nie myśleć podróżowałem samolotami Bywałem na przyjęciach wyścigach konnych rautach Luksus tak mi spowszechniał że zapragnąłem innego życia Sprzedałem duży dom ogród basen wytworne meble Wyjechałem na wieś kupiłem skromny domek wśród lasów łąk krów baranów i kaczek Jestem wreszcie szczęśliwy Nareszcie wiem co ziarno a co plewy Krystyna Łukasik styczeń 2004 Śmiej się Narodzie Ulicami suną korowody chudzi grubi mądrzy głupi biedni bogaci /jedynie w utopii wszyscy piękni i młodzi/ Obserwuję ich miny: kwaśne smutne nieszczęśliwe Jednak gdzieniegdzie słychać głośny śmiech To śmieje się młodzież przeważnie najgorsi uczniowie – tak nadrabiają kompleksy Weseli są też pijacy – podnoszą dane statystyczne zadowolenia narodu /oraz nielicho zasilają kasę skarbu państwa/ Radośni też są upośledzeni -dobrze że choć oni cieszą się z dobrobytu kraju Ja gdy się śmieję – to głównie z siebie -tyle razy dać się wystawić do wiatru To potwierdza zresztą moje oczytanie wszak Gogol powiedział: „z kogo się śmiejecie? z siebie się śmiejecie” I tak trzymać! Wtedy będziemy weselszym narodem Krystyna Łukasik 16.V.2008 Ballada o prawdziwych mężczyznach /ku przestrodze/ By być w pełni mężczyzną trzeba posadzić drzewo spłodzić syna postawić dom Zawsze byłem pracowity więc bez problemu przez kilkanaście lat posadziłem las dębów postarałem się o pięciu synów /córek nie liczę/ postawiałem chałupę z wielu sążni Miałem autorytet więc synowie poszli moim śladem i też mają po pięciu synów /nie licząc córek/ dębów nie sadzili bo już istniejące tak się rozrosły że nie widać promyka słońca Za to poszerzyli dom który jest przeludniony pełen wrzasków i awantur tak że mieszkam w piwnicy a i tu wnuki /nie licząc wnuczek/ nie dają mi spokoju rzucają we mnie żołędziami -owocami dębów Moja trzecia żona /nie licząc przyjaciółek/ ma nowego męża który wie że 100-procentowy mężczyzna ma posadzić drzewo spłodzić syna i postawić… a tu problem jej nowy mąż nie widzi potrzeby budowy nowego domu więc mieszka ze mną w piwnicy dzięki czemu mam odpowiednie towarzystwo Jego synowie/nie licząc córek/ i dęby wyrosły Ci synowie choć nie moi wzięli do serca moje zasady i chcąc zrealizować co powinni /mojej ziemi do kupna nie było/ musieli naprzód wyciąć las moich dębów i rozebrać dom Gdy pojawiła się obszerna polana pełna słońca wpadli w taką euforię że postanowili nic nie budować i niczego nie sadzić W miejscu domu posadzili kilkanaście namiotów i palą ogniska Nastrój jest radosny założyli orkiestrę i grają od rana Część osób tańczy inni wylegują się na trawie Wieczny piknik W najnowszej gazecie przeczytali radę medyczną że najzdrowiej żyje się na świeżym powietrzu To przypieczętowało ich decyzję |
2012-05-02