Jerzy Plutowicz urodził się 30 stycznia 1947 w Bielsku Podlaskim. Ukończył filologię rosyjską na uniwersytecie w Warszawie. Mieszka w Białymstoku. Debiutował w prasie literackiej w 1967. Debiutem książkowym był tomik wierszy „Niegdyś to znaczy nigdy” w 1975. Wydał ponadto tomiki: „Zasłyszane do końca” (1981), „Pusty zegar” (1987), „Motyl i kamień” (1992), „Rzeka. Cienie na wodzie” (1996), „Kotlina. Wybór wierszy” (1998), „Zapomniana wojna (Okno na sad)” (2000), „Zapomniana wojna (Europa po deszczu)” (2002), „Zapomniana wojna (Sierpień, kołysanka)” (2008). Ponadto tom esejów „Nagle, w świecie” (2006). ŚWIĘTO Zapach zmierzchu. Płoniesz, spalasz się. Łodyga czasu rozsiewa chłód. Tańczysz przed okopconym lustrem. Płonę we śnie. Staję się czystym popiołem. Zapominam, czym są znaki alfabetu. Kształtem dźwięków z otchłani? Żywą śmiercią? Drobinkami rtęci w szczelinie podłogi? A ty nazywasz przedmioty skinieniem głowy, muśnięciem dłoni, uskokiem w cień. Upadkiem, pierwszym dziecięcym grzechem. Ocali nas byle przestrzeń. Zaduszki, święto dziadów. Woń dezodorantu. 17.03.1994 POZA SŁOWEM Zapytaj, zaczekaj na odpowiedź. Kto tędy przeszedł, przebiegł, przepadł? Jeszcze drży cień. Klasycyzm poranka. Nic ważnego, spod źródła pamięci, na złamanie słowa. Słomkowy kapelusik, który spłynął ze stolika na werandzie, przykrył maszynę do pisania istotą rzeczy, do pisania krwią. Kto potrącił strunę czasu? Dźwięk przyrody jest czystą łagodnością, kamyk na skraju ścieżki odzyskał krągłość i twardość; liść ostu pokrywa kurz, gwiezdny pył. Czyżby ścieżka do idei, do bytu bez ciała? W domu bez domowników nic nie przywołuje obrazu utraconych zjawisk; czyste nic. Ach, ta muzyka odbicia w lustrze. Wywołaj chwilę, gdy z rowka na płycie przeskakuje igła gramofonu. Gdy nie chce się wyjawić sensu zdarzeń. Nie chce się być. Nauka bez słowa. Przez wskazanie dłonią. Oto jest. 19.09.2000 |
2012-05-02