Wiersze tego tomu raz jawią mi się jak nabite sztancą na dermę i filc, innym razem jak myta szlauchem ulica, na którą niebawem spadnie śnieg i znajdujemy frajdę właśnie w tym, że coś czystego upadnie na czyste; nie że będzie myciem brudnego. Fizyczna jest przyjemność czytania ich w każdym świetle: światło nadmierne przygaszają tekstem, to przyciemnione rozjaśniają refleksem. W świetle wypośrodkowanym są drugą strugą nurtu, widać z nich wszystko tam, dokąd idziemy i tam, skąd wracamy. Konrad Góra ty tu jesteś od zadawania właściwie nie tak często jakbym chciał lecz wreszcienadchodzą chwile kiedy dobrze umocowanibiorą się do roboty biorą na przesłuchaniebiorą mnie pod włos dzielony … Czytaj dalej Jacek Świłło – ZamierzchRead More →
Skopiuj adres i wklej go w swoim WordPressie, aby osadzić
Skopiuj i wklej ten kod na swoją witrynę, aby osadzić element