Grzegorz Świątoniowski – urodzony 01.05.1969 we Wrocławiu. Autor Cykli lirycznych, prac z zakresu filozofii (pod wspólnym tytułem Opera et artificia) oraz licznych publikacji w dziedzinie onkologii. Żonaty, dwoje dzieci. Cień Boga żywego Poszukuję teorii lepszej, pełniejszej, która opis świata zamknęłaby w kilku strzelistych równaniach, gdzie wszystko jest dane. A gdyby nawet dopuścić jakąś niewiadomą, to doprawdy nie ma potrzeby przydawać jej cechy Bóstwa: niech iks pozostanie iksem. Jest to zarówno bardziej eleganckie, jak i – niewątpliwie – uczciwsze. Ponadto iks nie stanowi dobrej podstawy do budowania przewrotnych systemów, które stwarzają różnicę tam, gdzie jest tylko punkt widzenia. Wiem, że wiele upłynie czasu zanim to wszystko zacznie układać się w spójną całość ale nadzieja barw, rozwiązań obcych naszemu światu, pobudza mnie do coraz cięższej pracy. Nie bluźnię – mam to za sobą, zresztą charakter i łagodność właściwa niemłodemu już wiekowi oddalają mnie od tego. Idę przed siebie. Wiem, że przyzwyczajenia trzymają się mocno a dawne zaklęcia krążą pomiędzy krwinkami jednak to, co nadchodzi, ogarnia wszystko. Spokojnie majstruję przy myślach. Zapowiadam świt. Wstaję rano i kornie odmawiam pacierze, chociaż w Boga pacierzy dawno już nie wierzę. Co rozmyło się w mroku, znikło w nieistnieniu cierpką kulą u nogi zawisło stworzeniu. Dziwnie będzie Dziwnie będzie: nie istnieć i – na leśnej drodze – zostawić siebie. [Oby była to leśna droga a nie brudne łóżko.] Byliśmy układem sił, które zawsze grały do jednej bramki. Teraz zagrają inaczej. Inaczej niż zawsze – co nazywa się śmiercią. Jeżeli nazwa ta jest nieco na wyrost (jako, że na wyrost może być nazwa: życie), nie bądźmy wobec siebie zbyt surowi. Dezintegracja – kto ją widział – zrozumie. Byliśmy bowiem gwałtem: wydarciem siebie spośród wszystkiego, co wokół. Dziwnie będzie: nie istnieć. Potęga tego założenia przypala skrzydła aniołom tak, że spadają nisko. Niewątpliwie jednak nawyki całego życia wezmą diabli. Nie anieli. Nawet walizki nie trzeba spakować na tę drogę. Niby nic, a jednak – – niespodzianka – Zresztą droga jest mylącym określeniem, ot takim pitu – , pitu – , gdy gaśnie gwałt, czyli ja, czyli ty. Nauczyliśmy się żyć – nic na to nie poradzimy. Dziwnie będzie: nie istnieć, bowiem dla tych, co do bycia przywykli niebycie jest stanem skrajnie nienaturalnym. Wiersz o przemijaniu Wszystko przemija – zatem – niczym jest przemijanie Wiecznie biadać będzie nad marnością rzeczy kto tego nie pojmuje piewca tradycji zbieracz rozbitych garnków i ten któremu po drodze z Diabłem Ty zaś jesteś skałą na której nic nie będzie zbudowane Jesteś skałą – chłopcze! |
2013-05-03