Janusz Rudnicki w jednym z wywiadów mówił, że przeszłość jest dla niego tak mocno obecna i namacalna, że wydaje mu się, gdy jest w jakimś mieście, w którym kiedyś mieszkał, że przeszły świat wciąż tam istnieje, że wciąż może wejść do tamtej kamienicy, do tego mieszkania, i jego stara egzystencja będzie na niego czekać, szczelnie zamknięta niczym w kulce z formaliną. Paulina Adamczyk i jej „Przeszłość chwili obecnej” są całkowicie na innej planecie niż wulgarny autor „Śmierci czeskiego psa”, ale jedno ich łączy – przeszłość nigdy im nie odpuści. Dla kultur plemiennych wszystko sprawiało wrażenie widzialnej lub duchowej manifestacji tego, co było przed nimi. AutorkaRead More →

Po sukcesie „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Marcina Wichy podniosły się gdzieniegdzie ciche głosy o tym, że podobnej książki nie wypada krytykować, bo byłoby to prawie równoważne z bezczeszczeniem pamięci o zmarłej matce autora. „M+M” Dominiki Lewickiej-Klucznik nie warto krytykować, ponieważ to mocny i intensywny zbiór wierszy, ale rzeczywiście książki z wrażliwym tematem, opartym na szczerym doświadczeniu pisarki lub pisarza, stanowią pewien problem opisowy, każde zdanie w podobnym tekście jak ten przypomina chodzenie po lodzie w zbyt ciężkich butach. Elbląska autorka pisze o sprawach jej najbliższych, o relacji matki i niepełnosprawnego dziecka, o przedzieraniu się przez gąszcz państwowych druczków, społecznej niechęci, o codziennej walce dedykowanej osobie,Read More →

Czasem się mówi, że poezja w wersji klasycznej próbuje oddać tę zaskakującą relację między tym, co rozgrywa się na zewnątrz człowieka, a tym, co dzieje się wewnątrz, w psychicznej i zmysłowej maszynerii podmiotu. Język służyłby w takim wypadku jako narzędzie, które albo ma prostować ścieżki przedstawiania relacji ja-świat, albo gmatwać możliwości poznania, doprowadzając do wrażeniowej pętli, hiperinflacji znaczeń, spiętrzeń czy też kompletnego chaosu. „Spadać można równie dobrze w poziomie” Martyny Piotrowskiej zaciąga kredyt w banku wersów z dawnych lat, wykorzystując język, który raczej podaje dłoń odbiorcy, aniżeli ma ochotę przygwoździć go i podręczyć. Także główny temat tego zbioru to napięcia między wewnętrznym a zewnętrznym, aRead More →

„Oddychaj, tylko żeby twój oddech było słychać” – nawijał pewien raper ze Słupska, który przeszedł już na zasłużoną emeryturę. Podobnie słyszalny oddech, utożsamiany tu z chęcią wypowiedzi, czasem krzykiem, odpowiednim rytmem czy intonacją, wybiera Agnieszka Zajdowicz, autorka zaskakująco bogatego tomu wierszy „Na jeden oddech”. Nie łatwo zmierzyć się z tym zbiorem, bo rozgrywa się on na co najmniej kilkunastu płaszczyznach tematycznych czy językowych, które sprytnie na siebie nachodzą, tworząc w głowie odbiorcy coś w rodzaju przenikającego się modelu 3D, przypominającego choinkę lub niespotykaną, ostrą figurę geometryczną. Są to wiersze niebezpieczne, ale właściwie dla kogo, skoro sama autorka zdaje się nie mieć zbyt dużych nadziei związanychRead More →

W „Ponieważ” świat jest gotowy, przypomina jedną z plansz w pac-manie. Nie ma tutaj jednak zdecydowanej marszruty, wyzwań czy uganiania się za punktacją. Gracz liryczny w tych wersach siada w kącie pod ścianą lub flaneruje leniwie po korytarzach. Duchy tu to nawet nie duchy, można podejść i je sprawdzić – będą zrobione z prześcieradeł, szczotek i wózków na gumowych kółkach. Wszystko w tomiku Majcherczyka jest materialne, nawet słowa jawią się niczym kolorowe klocki produkowane w gardle i strunach. Autor schodzi często do poziomu składni, wadzi się ze zbitką, tak jakby w tej sferze atomowej języka mógł odkryć jego nowe właściwości dzięki pytaniu: kto to rzeczywiścieRead More →

Piotr Barański wraca z nową poezją, tym razem zebraną w zbiorze o szybkim, dobrze brzmiącym tytule, „Rym”. Zbiór ten jest kolejnym ogniwem konsekwentnej strategii twórczej autora. Wszystkie tomiki Barańskiego wydają się spowinowacone ze sobą, tak jakby mocno szczepione dłońmi z resztą twórczości poety, razem tworząc coś w rodzaju sznura, pochodu dążącego w przyszłości do utworzenia koła spełnienia. A stanie się to wtedy, gdy formuła poetycka będzie już w całości gotowa i zastygnie w ostatecznym kształcie. Autor głównie przez swoje notki biograficzne prowadzi politykę samookreślenia, zdefiniowania swojej twórczości, rozbicia mylnych interpretacji, które przylgnęły do jego starszych kawałków. Czuje się w tych autotematycznych wstawkach chęć pokazania swojejRead More →

Giordano Bruno i Giacomo Casanova leżą w miejscu kaźni przykuci do machin torturujących. Wymieniają między sobą zabawne uwagi, dyskutują ze swadą ze Świętą Inkwizycją, porównują mordercze rozciąganie ciała do stretchingu. To nie początek amerykańskiej komedii z lat 80-tych ani scena z twórczości Gore Vidala, postmodernisty, który lubił pop-kulturowo odświeżyć wydarzenia historyczne, ale fabuła „Heretyków”, tytułowego opowiadania Krzysztofa Rytki. Autor zabiera nas w swoim zbiorze w podróż po wielu gatunkach opowiastek. Mamy bajki z przymrużeniem oka („Miodek”, „Pan M.”), śledztwa dziennikarskie („Wyspa lemurów”, „Kuraki”), trawestacje znanych historii („Latarnik”, „Rybak”), narracje Bahdajo-podobne („Przygodowcy”, „Jeziorany”), prozy poetyckie („Okna”), historyjki popularnonaukowe i fantastyczne („Odwiedziny u Sanczeza”, „Aureola”), alegorie („Raport kreatora”),Read More →

Niektórzy pisarze tworzą sobie laurki, aby przeglądać się w nich jak w lustrze, inni piszą o pewnych ludziach, próbując z ich pojedynczych losów wyprowadzić uniwersalne konstrukty znaczeń. Są też tacy, którzy wyznają miłość danym miejscom na świecie i zamiast kłócić się z losem oraz przygodnością, wrzucającą człowieka w określony tunel rzeczywistości, składają hołd miastom, regionom czy zaułkom, w którym przyszło im się urodzić. Oczywiście podobne ścisłe podziały autorów na regionalistów, uniwersalistów czy “wsobniaków” nie mają wielkich pretensji do bycia prawdą objawioną, jednak wciąż u pewnych pisarzy zauważalne są takie, a nie inne tendencje i stosując zasadę grubej kreski oraz publicystycznego skrótu, można usadzić ich wRead More →

Bartłomiej Siwiec wraca z nowym tomikiem, w którym prezentuje się w inny sposób, choć tak naprawdę pozostaje taki sam – czuły i empatyczny. W porównaniu do poprzedniej książki, „Instrukcji zabicia ptaka”, „Matka i róża” pozbawiona jest elementów historycznych, opowieści o Zagładzie. Jesteśmy tu i teraz, a zagłada, tragedia, odejście wydarzyły się całkiem niedawno, w pierwszym rzędzie w postaci śmierci matki podmiotu lirycznego. Cały tomik przepełniony jest atmosferą śmierci, przemijania, niepewną chęcią pozostawienia czegoś po sobie. Jego świat zdaje się być w fazie terminalnej, każdy element poddany jest zasadom rozkładu. Autor z tytułowej róży wyciska znaczenia niezwiązane z młodością, wigorem, pięknem, ale ze starością, więdnięciem, usychaniem.Read More →

W „Femme. Parafrazie z pamięci” większość wierszy mimowolnie, tematycznie zahacza o sam tekst, poetycką produkcję, akt twórczy, środowisko literackie, interpretacyjne procesy dokonujące się w głowach krytyków i czytelników, osadzenie w literackich strukturach, o samo wydawanie książek – ze zbitej masy myśli tworzy się przedmiot z papieru o nadanym numerze ISBN. Biorąc pod uwagę wykształcenie autora (filologia polska) i jego płodność (prawie dziesięć książek w kilka lat) podobna autotematyczność, która skrzy się na większości stron tomiku, nie może dziwić. Maksymilian Tchoń zanurzony we własnym basenie z drinkiem w dłoni konstruuje swój świat. Nie są to próby dogodzenia odbiorcom poprzez podawanie im na talerzyku materiału do utożsamienia,Read More →