Bieg przez pustkę – recenzja książki “Każdy sobie”

Każdy sobie” Szymona Brzezińskiego to powieść, która wnika głęboko w tkankę współczesnego życia, ukazując młodych ludzi dryfujących po oceanie niepewności, presji społecznej i pozorów, w których żyjemy. To opowieść o poszukiwaniu sensu w czasach, w których social media i konsumpcyjny styl życia tworzą niekończącą się lustrzaną galerię, w której odbijają się marzenia, kompleksy i porażki bohaterów.

Jakub, główny bohater, przypomina człowieka, który biegnie nie po to, by dotrzeć do celu, ale by uciec przed własnymi demonami. Bieganie to jego remedium na stłumienie bólu, który wydaje się nie do uśmierzenia w inny sposób. Jakub codziennie pokonuje kilometry, licząc na to, że każda kolejna kropla potu wypłucze jego psychiczne rany. To podejście jest bliskie metodom Davida Gogginsa – skrajnego ultramaratończyka, dla którego ekstremalny wysiłek fizyczny jest jedyną odpowiedzią na mentalne cierpienie. Jakub, jak Goggins, żyje w toksycznej symbiozie z bólem, wierząc, że fizyczne wyczerpanie oczyści jego umysł. W rzeczywistości jednak, im więcej biega, tym bardziej ucieka od rozwiązania prawdziwego problemu, jakby każde przebiegnięte 20 kilometrów było krokiem w stronę przepaści, a nie w stronę wolności. Jakub biega, by zapomnieć, ale w końcu to zapomnienie staje się jego przekleństwem.

Ważnym wątkiem powieści jest wpływ mediów społecznościowych na młodych ludzi, co najlepiej ukazuje postać Pawła, znajomego Jakuba. Paweł, uzależniony od swojego telefonu i social mediów, obsesyjnie korzysta z aplikacji takich jak Tinder, a każda interakcja na tych platformach staje się dla niego źródłem chwilowej gratyfikacji. Media społecznościowe sprawiają, że Paweł nieustannie porównuje się do innych, czuje presję, by im zaimponować, być atrakcyjnym, mieć pełną kontrolę nad swoim życiem. Jednak za każdym razem, gdy zdobywa tymczasową satysfakcję – czy to z kolejnej randki, czy nowego “matcha” – za chwilę szybko wraca do poczucia emocjonalnego wyjałowienia. Paweł jest przykładem młodego człowieka, który choć otoczony pozorami sukcesu, w rzeczywistości jest zagubiony i niepewny swojego miejsca w świecie. Media społecznościowe nie tylko wzmacniają jego lęk przed byciem niewystarczającym, ale też prowadzą do izolacji i braku prawdziwych, głębokich relacji.

Z drugiej strony mamy Daszę, studentkę z Ukrainy, której życie toczy się w cieniu wojny. Dla niej media społecznościowe nie są tylko miejscem porównań, ale oknem na ojczyznę, w której toczy się walka o przetrwanie. Dziewczyna każdy dzień zaczyna od sprawdzenia wiadomości z frontu, żyjąc nadzieją, że zobaczy wiadomość od ojca – „Я в порядку” (Wszystko w porządku) – krótką informację, która dla Daszy znaczy więcej niż jakiekolwiek obrazy na Instagramie. Dasza, chociaż tkwi w świecie akademickim, jest psychicznie zakorzeniona w wojnie, a jej relacja z Jakubem staje się stopniowo ratunkiem, którego oboje potrzebują. Dwoje ludzi, pogrążonych w swoich osobistych tragediach, odnajduje w sobie nawzajem iskierkę, która może wyrwać ich z pętli samotności. Jakub i Dasza uciekają przed rzeczywistością na różne sposoby, ale ich związek pokazuje, że prawdziwym antidotum na wewnętrzne cierpienie jest drugi człowiek, nie samotna walka.

Wrocław, w którym toczy się akcja, staje się w tej powieści czymś więcej niż tylko scenografią. To miasto, które tętni kontrastami – od postkomunistycznych budynków po nowoczesne inwestycje, od pulsujących życiem miejscówek, takich jak Wyspa Słodowa, po kameralne kawiarnie, gdzie bohaterowie próbują odnaleźć sens. Miasto żyje, oddycha, a jego różnorodność odbija się w życiu postaci, jak lustro, które pokazuje ich wewnętrzne rozdarcie. Wrocław to miasto, które jest zarówno schronieniem, jak i labiryntem bez wyjścia – pełne chaosu, który odbija się w duszach bohaterów, próbujących odnaleźć stabilizację w świecie, który nieustannie się zmienia.

Brzeziński subtelnie ukazuje współczesne bolączki, takie jak zjawisko patodeweloperki czy franczyzy, czyli biznesu, które obiecuje wolność finansową, a w rzeczywistości wiąże ludzi w pętli codziennych obowiązków. Młodzi ludzie, jak Jakub, widzą w nich pozory sukcesu, ale w rzeczywistości odnajdują tylko kolejną formę pułapki, z której trudno się uwolnić.

Z kolei Lidia, kolejna postać w powieści, wchodzi w układ sponsorowany ze starszym mężczyzna. Dziewczyna, choć świadoma swojej atrakcyjności, wie, że w świecie, gdzie relacje międzyludzkie stają się towarem, musi grać swoją rolę. Seks staje się walutą, a jej ciało kartą przetargową. Lidia z jednej strony korzysta ze swojego wyglądu, ale z drugiej – czuje ciężar tej transakcji, która pozbawia ją autentyczności. Brzeziński ukazuje tu brutalną rzeczywistość, w której wartości emocjonalne i intymne stają się wymienne na korzyści materialne. To współczesna forma transakcji, gdzie relacje międzyludzkie są towarem, a emocje zostają zredukowane do chłodnych kalkulacji.

Młody autor splata wszystkie te wątki, tworząc powieść o ludziach, którzy błądzą w świecie pozornie nieograniczonych możliwości, a jednak każdy z nich czuje się uwięziony. Autor prowadzi czytelnika przez meandry emocji, decyzji i zbrodni – bo niektórzy z bohaterów próbują odnaleźć sens nawet w występku, jakby to była jedyna droga do wyrwania się z rutyny. Choć zakończenia nie zdradzę, mogę zapewnić, że książka dostarcza nieoczekiwanych zwrotów akcji, a każdy krok prowadzi bohaterów do trudnych, niekiedy mrocznych konsekwencji.

Każdy sobie” to powieść, która nie unika trudnych pytań. Brzeziński kreśli obraz współczesności pełnej niepewności, przymusu rywalizacji i porównań. Każda postać nosi w sobie ciężar współczesnego świata – niby biegają, uciekają, porównują się, oddają swoje życie technologii, a jednocześnie pragną bliskości. To opowieść o ludziach, którzy wśród tętniącego życiem Wrocławia szukają sensu, nie wiedząc, że może on kryć się nie w ich sukcesach, ale w szczerych relacjach z drugim człowiekiem.

Leo Koss


Przeczytaj także: