Ada Glebko – Strażnik pamięci

W Feroz czas się zatrzymał. Wykonuje się tam proste prace, żyje w zgodzie z naturą i składa cześć bogom. Tak przynajmniej myślał Arché aż do dnia swoich siedemnastych urodzin. Kiedy makabryczna prawda wychodzi na jaw, chłopiec musi zdecydować o swoim dalszym życiu. Podczas podróży w nieznane przeszłość zaczyna mieszać się ze współczesnością, a zagrożenia nie znikają, jedynie zmieniają swoją formę…


ROZDZIAŁ PIERWSZY

„BLISKIE SPOTKANIE ZE SREBREM”

– Wydłubię ci oczy, Arché! – rozległ się rozeźlony, dziewczęcy głos. Zobaczyłem Morę już z daleka, zwykle mocno się wyróżniała. Była niesamowicie wysoka, a ręce miała tak długie, że zacząłem się obawiać, czy czasem nie będzie w stanie zrzucić mnie z drzewa, na którym siedziałem, nawet na nie nie wchodząc. Widok jej fioletowych włosów zawsze wywoływał uśmiech na mojej twarzy.

Matka Mory była specem od roślin, wymyślała setki zastosowań dla hodowanych przez nią ziół, warzyw, owoców i kwiatów. Fioletowy barwnik, którego nałogowo używała jej córka, wytworzyła z buraka ćwikłowego.

Mora swoje włosy zawsze wiązała w ciasną kitkę. Za każdym razem dziwiłem się, jak ten sznurek trzyma się na jej kłakach, są przecież takie krótkie. 

Kiedy dziewczyna zbliżała się do drzewa, z którego uczyniłem swoją kryjówkę, wycelowałem w nią z pożyczonego wcześniej łuku. Choć może „pożyczony” nie było najwłaściwszym słowem, ale Mora nigdy nie pozwalała nikomu ruszać swoich rzeczy. Trzeba więc samemu się obsłużyć. 

– Złaź stamtąd! Chcę pozbawić cię zębów! – zawołała.

Uśmiechnąłem się. Mora była najodważniejszą dziewczyną w wiosce i jednocześnie najlepszą łuczniczką. Jednak kompletnie nie potrafiła panować nad gniewem. 

– Skręcę ci kark, zobaczysz! – groziła. Posłałem jej radosne spojrzenie.

– Wybacz – odkrzyknąłem. – Ale przędzenie lnu nie jest zajęciem dla mnie.

Przez pierwsze pół godziny zajęć Panna Grob stała nade mną, bo nic nie potrafiłem zrobić dobrze. Jako jedyny skaleczyłem się wrzecionem. Trzykrotnie. Najbardziej jednak irytowało ją, kiedy musiała rozplatać poplątane przeze mnie włókna lnu. Chcąc więc uchronić świat przed moimi kolejnymi wyczynami tkackimi, postanowiłem czmychnąć do lasu i potrenować strzelanie z łuku. Na szczęście Mora była tak zaaferowana swoim kołowrotkiem, że nie zauważyła, kiedy zabrałem spod rosnącego nieopodal drzewa jej łuk i kołczan ze strzałami.


Ada Glebko

Absolwentka filologii polskiej ze specjalizacją nauczycielską na Uniwersytecie Łódzkim. Pasjonatka pracy z dziećmi, kreatywnych rozwiązań i próbowania nowych rzeczy. Jest współczesną wiedźmą, którą fascynuje wszystko, co tajemnicze i magiczne. Pierwszą powieść napisała w szóstej klasie podstawówki i od wtedy co rusz ma w głowie nowe historie, którymi chciałaby dzielić się ze światem