Tomasz Hrynacz – Enzym

Wiersze spękane, rwane, jakby niedokończone, zawieszone. Świat jest chaotyczny, poeta podsuwa mu lusterko i rysuje kolejny chaotyczny obrazek. Hrynacz nie daje żadnej pociechy. Ale ja za bardzo ni wierzę poetom pocieszającym z urzędu.
Karol Maliszewski

Hrynaczowi „wierzyć się nie chce”, ale wierzy. Chodzi oczywiście o poezję, pisanie, staranie się. Zbawienie?
Piotr Śliwiński

Dobrze stanąć w progu tych wierszy. Jeszcze lepiej- wejść do ich wnętrza, skonfrontować się z nimi, przejrzeć się w ich głębokich zwierciadłach, których odbicie trzeźwi, uwalnia od ich iluzji, uczy pokory wobec kruchości i niepewności istnienia.
Piotr Wiktor Lorkowski

Tomasz Hrynacz, ur. w 1971 r. Poeta, obecnie współpracownik internetowego dwumiesięcznika poświęconego zagadnieniom współczesnej poezji “poetica”. Publikował m.in. w paryskiej „Kulturze”, „Dekadzie Literackiej”,” Czasie Kultury”, „Odrze”, ”bruLionie”, „Kresach”, „Res Publice Nowej” ,”Akcencie”, „Opcjach”, „Twórczości”. Laureat konkursu im. Rainera M. Rilkego ( Sopot 1997) oraz Rafała Wojaczka (Mikołów 1997). Wydał m.in. “Zwrot o bliskość” (Kraków 1997), “Partycje oraz 20 innych wierszy miłosnych” (Sopot 1999), “Rebelia” (Wrocław 2001). Mieszka w Świdnicy Śląskiej.

adres: Tomasz Hrynacz, ul. Okrężna 72 m2, 58-100 Świdnica Śl.


Prezentowane wiersze pochodzą z nowego tomu “Enzym”


Brakujący klucz


Co jest celem twej podróży?

Czy to, by uznać rozpędzony
sen za łaskawe światło,

w czasie, gdy dni zwinęły się
w kłębek, aż słychać łomotanie?

Zanim o cokolwiek spytasz,
zacznij domyślać się skutków.



Przechył kontrolowany


Stłuczony i rozbity.
Dzień. Nie ujawniony
do końca.

Palce przystanęły. Niczego
nie piszą. To co się
budziło, nie zostało
obudzone.

Stłuczony. Rozbity.
Odwrócony początek. Nie wróci
bezpowrotnie.



Zdradzone miłości dryfują we śnie


To nie przypadek.
To czyny nie do odwołania.



Czarno na białym


Chmurna noc, na pół martwy księżyc.
Białe jak kość serce. Widmo krąży.

Jakkolwiek by było: czemu śpisz,
kiedy śmierć tak się naprzykrza?



Dreszcze


Wymieńmy się choćby imionami.
Słońce wdziera się do bram.

Czyż nie sądzone Ci to było wcześniej?
Miłość przychodzi niespodziewanie.