Czasem tak bywa, że pewne tomiki chce się czytać według klucza biograficznego. “Garda” Sylwestra Gołębia właśnie taka jest, podmiot liryczny wydaje się mocno przylepiony do autora, siedzi mu wręcz na plecach. Czytelnik ma ochotę grzebać w wersach, przy okazji grzebiąc w trzewiach realnej postaci, która gdzieś tam jest i właśnie je kolację. Tomik sprawia wrażenie czułej, sfabularyzowanej spowiedzi, zamknięcia pewnego okresu lub zamknięcia całego dotychczasowego życia w sześćdziesięciu stronach. Z podsumowań wyłania się poezja z miejsc niechcianych, z terenów opuszczonych fabryk, z krzaków, na których powiewają jednorazówki, zza płotu, gdzie kable mieszają się z kapslami i gruzem. Taką przestrzeń, świat przedstawiony, zapowiada już okładka –Read More →