Cykl życia Żył sobie kiedyś barowy smęt. Bywał w tym samym barze, siadał na oswojonym taborecie, na którym czytał był i pisał, albo udawał, że czyta i pisze. Często zamyślał się, zasępiał. Dolewali mu chloru do piwa, żeby sobie w końcu poszedł, a ten nawet nie spadł z krzesła. Ani razu. Odsyłanie go na raty na tamten świat nie miało widocznie pijackiego sensu. To takie proste – pomyślał i powiedział, bo słowa wypowiadane na głos przynosiły mu ulgę. Właściwie myślał o tym dużo wcześniej. Na przykład wtedy, gdy otworzyły przed nim swe wrota bramy edukacji początkowej. Co to za problem wziąć tornister i pójść wRead More →