Grzegorz Świątoniowski – Propozycje. Misiek powiedział, czyli mądrość Zachodu.

Grzegorz Świątoniowski – urodzony 01.05.1969 we Wrocławiu. Autor Cykli lirycznych, prac z zakresu filozofii (pod wspólnym tytułem Opera et artificia) oraz licznych publikacji w dziedzinie onkologii. Żonaty, dwoje dzieci.


Fragment


Komentarz do Księgi Koheleta

1.
Szukający odnajduje to, co chce odnaleźć. Albo to, czego się spodziewa, czego się lęka, co mu każą. W każdym razie: od szukającego zależy znalezisko. Tak też z komentarzem. Żydzi (i potem chrześcijanie) znaleźli u Koheleta pobożność, epikurejczycy – epikureizm, pesymiści – pesymizm, humaniści – człowieka itd. Generalnie, komentując Koheleta, odnajdujesz siebie. Dotyczy to komentarza każdego wielkiego tekstu, a Księga Koheleta jest tak dobra, że aż dziw bierze, iż jest częścią Pisma Świętego. Czy jest?
Oczywiście tak. Jeżeli traktować Pismo, jako wyraz intelektualnych osiągnięć Narodu Wybranego. Jeżeli jednak traktować Pismo jako Święte – to po stokroć rację mają ci, którzy – jak, być może, Teodor z Mopsuestii – odmawiają Koheletowi kanoniczności. Odmowa ta opiera się na racjach zasadniczych: Księga Koheleta nie jest tekstem religijnym (podobnie jak Pieśń nad pieśniami), nie jest też poezją (a jeśli jest, to per accidens). Księga Koheleta jest klasycznym tekstem filozoficznym, którego autorem mógłby być zarówno Żyd z okresu hellenistycznego, starożytny (ale bardzo heterodoksyjny) Grek, gnostyk z początków naszej ery, średniowieczny mnich czy dziewiętnastowieczny filozof europejski. Przy czym ten ostatni jest najbardziej prawdopodobny.

2.
Kohelet pisze z perspektywy, która Grekom, po zwycięstwie (?) rozumu, jaki dokonał się za sprawą Sokratesa, była mało dostępna, co nie znaczy, że nie była znana. Być może jedynie: passe albo wręcz odrażająca. Różnica dotyczy jednak tylko perspektywy. Podobnie jak u Greków, u Koheleta Bogiem jest wniosek.
Nie jest on jednak na tyle bezczelny, żeby uznawać go za jedynego Boga. Stąd perspektywa. [W tym aspekcie Grecy okazali się niepomiernie silniejszymi monoteistami, niż nasz Autor.]

3.
Europa ma trochę pecha. Gwiazda Arystotelesa, która opromieniła zachodnie średniowiecze, w ogromnej temperaturze stopiła ze sobą Boga, świat i rozum. Chrześcijański Wschód, wolny od tego wpływu, uległ historycznej degradacji, co niezwykle utrudniło ekspansję intelektualną. Jakimś rozwiązaniem, choć zapewne niszowym, jest gnoza. Czy na naszym rodzimym, śródziemnomorskim gruncie został jeszcze jakiś inny gracz? Być może Naród Wybrany, którego myśli prawie w ogóle nie znam, a przed którym – odkąd przeczytałem Księgę Koheleta – chylę z pokorą czoło?

4.
Pogląd wyjściowy jest metafizyczny: nie ma niczego nowego pod słońcem. Wszystko jest. Potem następuje paradoks: wszystko mija (niczego nie ma). I tyle.

5.
Paradoks jest zasadniczo nierozwiązywalny. Stąd wniosek występujący w wielu porządkach (intelektualnym, moralnym, czysto praktycznym itd.): dajmy sobie spokój, czyli, używając słów Autora: „właściwą rzeczą jest jeść i pić, i zażywać dóbr przy całym swym trudzie” [5.17].
Wniosek ten pobrzmiewa w dwóch znamiennych przykładach, wspólnych Koheletowi z autorami zupełnie innych czasów i idei. Podobnie jak Grecy w osławionej (i jednak heterodoksyjnej) mądrości Sylena (i), Autor mówi: „Lecz za szczęśliwszego od jednego i drugiego uważam tego, co się jeszcze nie urodził i nie widział zła, które się popełnia pod słońcem.” [4.3]. Tak samo, gdy setki lat później Byron (ii) powie: „the tree of knowledge is not that of life”, powtórzy jedynie słowa Koheleta: „Bo gdzie wiele mądrości, tam wiele goryczy, a kto pomnaża wiedzę, pomnaża i cierpienie.” [1.18].

6.
Co zasadniczo istotne, marność/przemijalność nie jest wartością lecz właściwością (cechą) świata. Stąd posądzanie Koheleta o pesymizm jest tylko częściowo uzasadnione. Głębszym źródłem pesymizmu może (choć w perspektywie czysto teologicznej wcale nie musi) być determinizm: „Tego, co krzywe, nie da się naprostować.” [1.15]. Przemijalność odbywa się bowiem według boskiego klucza, który wszakże nie tworzy – a mieli (myśl tę odnajdziemy później u sławnej pary mistrz-uczeń: Schopenhauer- Nietzsche): „To, co było, znów będzie, a to, co się dzieje, dziać się będzie i nadal.” [1.9]. Heraklit myślał zgoła inaczej.

7.
Dlaczego mądrość nie daje szczęścia? (Czyli – dlaczego znajdujemy się na antypodach sokratyzmu – platonizmu – arystotelizmu?) Czy dlatego, że w wyniku poznania świata dostrzega się brak jego wartości? Czy też z powodów o wiele bardziej zasadniczych: mądrość nie daje szczęścia, bo rozum nie jest odzwierciedleniem świata? To drugie twierdzenie jest zasadne.

8.
Świat Koheletowy nie jest kosmosem: nie ma porządku w świecie, albo przynajmniej ten porządek jest mocno zaburzony. Trzeba tu jednak dodać ważne uzupełnienie: nie ma racjonalnego porządku w świecie. Autor nie neguje zasad, ale ich racjonalny charakter. Bóg jest figurą, która gwarantuje zasady inne niż rozum.
Przykłady zaburzenia porządku znajdziemy w obserwacji życia codziennego: „ są sprawiedliwi, którym się wiedzie tak, jak na to zasługują postępki grzeszników i są grzesznicy, którym się wiedzie tak, jak na to zasługują czyny sprawiedliwych” [8.14], „widziałem sługi na koniach a książąt idących pieszo jak słudzy” [10.7].
Autor podkreśla zaburzenie porządku moralnego jako cechę świata (cechę, którą odnalazł w świecie), a ponieważ zwykle nie posuwa się do uratowania porządku kosztem stworzenia nowej (wyższej i w mocnym sensie: nierealnej) rzeczywistości pozostaje immoralistą (Anty-Sokratesem). „Ten sam jest bowiem los synów człowieczych, co i zwierząt; jednaki jest ich los, jednaka śmierć jednego i drugiego, (…) wszystko wywodzi się z prochu i wszystko znowu w proch się obraca.” [3.19-20]. „Któż wie, czy dech życia synów człowieczych ulatuje ku górze (…)” [3.21] {Znak zapytania w Piśmie Świętym!} . „(…) bowiem w Szeolu, do którego zdążasz, nie ma już działania ani myślenia, ani poznania, ani mądrości.” [9.10]. „(…) podczas gdy umarli niczego już nie wiedzą: nie czeka ich też żadna zapłata, gdyż imię ich zostało zapomniane.” [9.5].

9.
Arystoteles rozpoczyna Metafizykę dziwnym zdaniem: „Wszyscy ludzie z natury dążą do poznania (…)”. Kohelet, na początku swojej księgi powie: „Umysł swój zwróciłem ku temu, by mądrze wybadać i prześledzić wszystko, co dzieje się pod niebem. Niewdzięczne to zajęcie nałożył Bóg na synów człowieczych (…)” [1.13]. Dwa „na krańcach swych przeciwnych bogi” zapowiadają dwie przeciwstawne sobie księgi, dwa przeciwstawne sposoby dyskursu, wreszcie dwie przeciwstawne wizje świata, wynikające z przeciwstawnego odczuwania egzystencji. Na Zachodzie, na długie stulecia zwyciężył model Arystotelesa. Prawdziwe myślenie Koheletowe zwykle pozostawało heterodoksją (gdyż nie nadawało się na dewocję).

10.
W świecie naszego Autora nie ma nieprzezwyciężonego rozdziału na dziedzinę myślenia przeciwstawioną dziedzinie działania. Momentem spinającym obie dziedziny jest jednaka marność/przemijalność. Los. Także tutaj jesteśmy na antypodach greckiej „boskości myślenia”. Greckie załamanie (gdzieś koło Plotyna) przyszło – w sensie historycznym – za późno aby odkryć nie-rozumność.
„I przekonałem się, że mądrość ma taką przewagę nad głupotą, jak światło nad ciemnością. Mędrzec ma oczy w swej głowie, a głupiec w ciemności chodzi. Poznałem wszakże i to, że jednaki jest los ich obu.” [2.13-14]. Mądrość jest środkiem, raptem korzystnie jest się do niej uciec: „Korzystnie jest wtedy uciec się do mądrości.” [10.10].

11.
Jest czas tego i tamtego. Ale jest jeszcze coś więcej: „także wieczność włożył w ich serce” [3.11] Na tym etapie jesteśmy egzystencjalistami. Autor jednak idzie dalej: przez sceptycyzm („tak jednak, że człowiek nie zdoła pojąć dzieła, które uczynił Bóg od początku do końca.” [3.11]) do początkowego paradoksu: „poznałem, że wszystko, co Bóg czyni, jest wiecznotrwałe: nie można do tego niczego dodać, ani niczego ująć. (…) To, co było jest teraz, a to, co będzie, już było.” [3.14-15].

12.
Na takiej podstawie prawi Kohelet swoje roztropne pouczenia. „Nie bądź nad miarę sprawiedliwy, ani nie przesadzaj w mądrości.” [7.16]. To jednak nie jest już przedmiotem komentarza.

13.
Księga Koheleta jest dziełem wybitnym – nie mieści się w ramach Pisma, rozumianego jako spójna (religijna) całość. Dobrze zdawał sobie z tego sprawę kopista, dodający jej zakończenie – chce on całą mądrość Koheletową rozwodnić i sprowadzić do dewocji.
Oczywiście Kohelet broni się wybornie.
(Także przed takimi jak ja.)